Z raportu PwC Young Works Index wynika, że wykorzystanie potencjału młodego pokolenia pracowników może wygenerować dla gospodarki i prywatnych firm dodatkowy bilion dolarów.

Przyglądając się sytuacji młodych na rynku pracy trudno oprzeć się wrażeniu, że nie jest to wyłącznie globalny problem wynikający ze strukturalnych słabości kapitalizmu i globalizacji. Jak bowiem wyjaśnić ogromne różnice w tym zakresie pomiędzy poszczególnymi państwami? Skoncentrujmy się na stopie bezrobocia wśród młodych. Podczas gdy w Szwajcarii oraz Niemczech wynosi poniżej 10 proc., w Grecji sięga 50 proc. Jeśli weźmiemy pod uwagę odsetek osób nie pracujących, nie rozwijających się zawodowo i nie uczących się różnice są niewiele mniejsze (w Niemczech odsetek zawodowo bezczynnych osób wynosi 10 proc., w Turcji aż 36 proc.). Również pod względem stosunku młodych do nauki pomiędzy krajami rysują się wyraźne kontrasty. W Polsce jedynie 6 proc. uczniów nie kończy nauki, w Meksyku prawie 70 proc. Nasuwają się w tym miejscu dwa pytania: z czego wynikają tak duże różnice i co zrobić, by zmniejszyć przepaść?

W znalezieniu odpowiedzi na nie pomoże najnowszy raport PwC Young Works Index. Konsultingowa firma analizuje w nim sytuację młodych na rynku pracy, wykorzystując do tego 8 wskaźników, z których każdy ma określoną wagę dla końcowego kształtu indeksu. Są to kolejno: odsetek NEET-sów (osób nie uczących się i nie pracujących; waga 20 proc.), stopa zatrudnienia (osoby w wieku 15-24 lata; 20 proc.), stopa bezrobocia (10 proc.), stopa relatywnego bezrobocia (osób w wieku do 25 lat w relacji do pozostałych grup wiekowych; 10 proc.), zatrudnienie w niepełnym wymiarze czasu (10 proc.), długoterminowe zatrudnienie (10 proc.), odsetek osób porzucających naukę (10 proc.) oraz wskaźnik naborów do szkół (10 proc.).

PwC wzięło w swojej analizie pod uwagę kraje należące do OECD. Z raportu jasno wynika, że w 2015 roku sytuacja młodych zdecydowanie najgorzej wyglądała w krajach południowej Europy. Najniższe wartości indeksu otrzymały kolejno Włochy, Grecja, Hiszpania i Portugalia. Pozytywem jest jednak to, że wszystkie poza Italią poprawiły swój wynik w porównaniu do poprzedniego roku.

Na drugim krańcu zestawienia znajdują się natomiast Szwajcaria, Niemcy, Austria, Islandia i Norwegia. Widać więc wyraźną dominację w rankingu stabilnych i silnych gospodarek Starego Kontynentu oraz państw nordyckich.

Reklama

Analiza corocznych wyników raportu pokazuje też, które kraje zanotowały na przestrzeni ostatniej dekady progres, a które regres w zakresie polityki wspierania zatrudnienia najmłodszych grup wiekowych. Najbardziej spektakularny sukces stał się udziałem Niemiec, które w modelowy sposób wykorzystały globalny kryzys finansowy do wprowadzenia reform, których beneficjentami stali się ówczesni NEET-si. Jeszcze w 2006 roku nasz zachodni sąsiad zajmował w zestawieniu dopiero 9. pozycję, natomiast w najnowszej edycji ustępuje tylko Szwajcarii. Duże awanse zanotowały m. in. także Islandia (7 miejsc) oraz Izrael (aż 25 pozycji).

W dramatycznej sytuacji znajdują się młodzi Włosi. Wartość ich indeksu wyraźnie odstaje od standardów dla innych krajów rozwiniętych, poza tym przez ostatnią dekadę zanotowali poważny regres (prawie 3-krotny spadek wartości indeksu). Największej zapaści w wyniku recesji doświadczyły jednak Irlandia (minus 21 miejsc) oraz Hiszpania (minus 13 pozycji).

Polska zajęła w zestawieniu 24. pozycję na 35 sklasyfikowanych państw. W porównaniu do 2006 roku zanotowaliśmy jednak awans o 5 „oczek”. Wartość indeksu dla Polski to 44,8 (dla Szwajcarii to 67,7). Średnia dla państw OECD wynosi 48. Największym problemem nad Wisłą w zakresie aktywizacji zawodowej młodzieży jest niedopasowanie rynku pracy do systemu edukacji, a w szczególności szkolnictwa wyższego. - Wyjątkiem są szkoły zawodowe, gdzie według najnowszego badania Work Service aż 74,6% respondentów stwierdza, że wykształcenie dało mu niezbędne kwalifikacje na rynku – powiedział ekspert ds. rynku pracy Work Service Krzysztof Inglot. Dodaje on, że polska gospodarka potrzebuje kompetencji, które będą tworzyły miejsca pracy oparte o wiedzę i kompetencje, nie spychając jej do roli Chin Europy.

Wartość indeksu a PKB

Aby ocenić zakres potencjalnego wpływu poprawy wykorzystania zasobów młodych na wzrost PKB państw musimy najpierw sprawdzić, jak duże zasoby siły roboczej są marnotrawione. Twórcy raportu obliczyli odsetek osób, które nie mają żadnego zajęcia (nie pracują, unikają staży i szkoleń oraz nie pobierają nauki; grupa wiekowa 20-24 lata). Liczba takich osób bardzo różni się w poszczególnych krajach. Najmniej NEET-sów występuje w Luksemburgu (9 proc.), Islandii (9,4 proc.), Norwegii (10 proc.) oraz Niemczech (10,1 proc.). Najgorzej wygląda natomiast sytuacja pod tym względem w Turcji (36,3 proc.), Włoszech (35 proc.), Grecji (31,3 proc.) oraz Turcji (36,3 proc.). Na południu Europy zupełnie zawodowo bezużyteczna jest więc aż jedna na trzy osoby!

Kim są NEET-si? - W grupie tej są zarówno osoby, dla których bycie neetsem jest efektem utrudnionego startu, braku wsparcia rodziny, wykształcenia czy też posiadania kompetencji niedostosowanych do potrzeb rynku pracy, dla innych - świadomym wyborem wynikającym z potrzeby zdobywania odmiennych doświadczeń życiowych, związanych np. z podróżowaniem, albo postawą tzw. gniazdownika - mówi Joanna Kotzian, ekspert ds. employer brandingu w firmie HRK.

Autorzy raportu wyliczyli, że w przypadku obniżenia odsetka młodych osób ( w wieku 20-34 lata) pozostających bez zajęcia do poziomu występującego w Niemczech (10,1 proc.), gospodarki państw OECD zyskałyby 1,1 bln dol. Najwięcej dodatkowych środków wygenerowałaby Turcja (wzrost PKB aż o 8,9 proc.), Włochy (plus 8,4 proc.), Grecja (+ 7,2 proc.) oraz USA (+ 2,5 proc.). W przypadku państw grupy G7 (Japonia nie została uwzględniona w szacunkach z powodu braku wystarczającej liczby danych) dodatkowy wkład do PKB wyniósłby 777 mld dol. Europejskie kraje partycypowałyby w 38 proc. całkowitego wzrostu produktu krajowego wszystkich krajów OECD.

Nad Wisłą bez zajęcia pozostaje w tej chwili około 20 proc. młodych osób. W przypadku Polski obniżenie tej wartości o połowę wpłynęłoby na wzrost PKB o 3,1 proc. Dałoby to do budżetu dodatkowe 15 mld dol. Twórcy raportu umieścili Polskę w grupie państw o średnim wpływie zmniejszenia odsetka NEET-sów na produktywność gospodarki. Jakie działania powinien podjąć rząd, by poprawić naszą sytuację? - Kluczowe kroki to tzw. kształcenie dualne, niezbędne szczególnie w szkolnictwie wyższym i zawodowym zacieśniające współpracę między szkołą a pracodawcą. Istotne jest też zerwanie z obecnym modelem kształcenia wyższego opartego o kompetencje uczelni i kadry dydaktycznej, prowadzące do produkowania tysięcy humanistów rocznie, którzy już na starcie młodego życia nie mogą płynnie wejść na rynek pracy – mówi Inglot.

>>> Czytaj także: Flexicurity - rynek pracy w dobie globalizacji

Jak aktywować młodych?

We wszystkich krajach, które doskonale radzą sobie z aktywizacją zawodową młodych (Niemcy, Szwajcaria, Austria) występuje tzw. dualny model kształcenia. Znaczy to, że uczniowie mają tam możliwość podjęcia poza podstawową nauką jednocześnie także dodatkowych zajęć, na przykład zawodowych staży. W programach szkoleń i rozwoju zawodowego w Szwajcarii bierze udział 70 proc. młodych osób. Około jedna trzecia tamtejszych firm umożliwia uczniom dostęp do praktyk i staży. W Niemczech ponad połowa uczniów ma dostęp do zawodowych szkoleń w około 300 zawodach. Rocznie z takiej możliwości może skorzystać pół miliona osób. Austria prowadzi specjalny program wprowadzający młode kobiety (powyżej 12 lat) do zawodów technicznych. Z kolei w Islandii, która doświadczyła wyraźnego progresu w zakresie zawodowej aktywizacji młodych, rząd koncentruje się na wspieraniu młodych, którzy pozostają bez zatrudnienia od co najmniej 3 miesięcy.

- Wszystkie te systemy charakteryzuje jedna ważna cecha – dostosowanie rodzaju wsparcia do potrzeb konkretnej osoby. W wymienionych krajach programy aktywizacyjne obejmują bardzo szerokie spektrum działań, takich jak zatrudnienie subsydiowane, szkolenia, praca z mentorem i staże u pracodawców, jednocześnie konsekwencja braku aktywności po stronie młodego człowieka jest brak dostępu do świadczeń - mówi Kotzian.

Zdaniem Krzysztofa Inglota model edukacji w Polsce powinien być oparty o szczegółowe badania Ministerstwa Gospodarki, które powinny szacować deficyty na rynku 100 kluczowych stanowisk w następnych 5,10,15 i 25 latach. - Bony na poszczególne kierunki kształcenia powinny być metodą ograniczania kosztów szkolnictwa wyższego, metodą kreowania kierunków kształcenia na które będzie zapotrzebowanie w przyszłości, ale też metodą autokonkurencji między uczelniami o intratne kierunki kształcenia. Cały system ma dać szanse rozwoju tylko tym uczelniom, które będą kształciły młodych potrzebnych na rynku pracy i tym, które będą robiły to na najwyższym poziomie. Bony powinny iść za pojedynczymi studentami, którzy automatycznie wybiorą tylko najlepsze uczelnie – analizuje Inglot.

Swój wkład w rozwój młodych talentów mają też firmy z całego świata. Nestle stworzyło od 2013 roku za pośrednictwem dedykowanego młodym osobom programu Youth Employment Initiative ponad 1,4 tys. szans podjęcia pracy. Niekwestionowanym liderem w zatrudnianiu młodych osób w branży motoryzacyjnej jest Jaguar Land Rover. Około połowa wszystkich staży oferowanych w branży pochodzi od tego pracodawcy. JLR stara się też wspierać zatrudnienie kobiet, by zmniejszyć kadrowe dysproporcje pomiędzy płciami. Barclays realizuje z kolei program „Life Skills”, który objął swoim zasięgiem 1,1 mln osób. Od 2012 roku aż 2 z 5 tys. stażystów w firmie otrzymało stałe zatrudnienie.

Twórcy raportu dostrzegli, że występują korelacje pomiędzy stopniem aktywizacji NEET-sów, a innymi wskaźnikami, takimi jak PKB per capita, wydatki państw na edukację, kompetencje cyfrowe (liczba użytkowników Internetu na 100 mieszkańców) czy poziom zatrudnienia starszych pracowników. Często mają one jednak dwukierunkowy charakter i nie w pełni wyjaśniają dane zjawisko.

Wspieranie młodych na rynku pracy powinno wpłynąć na wzrost PKB per capita. Bezrobocie wśród młodych powinno natomiast spadać wraz ze wzrostem inwestycji w system edukacji. Najsilniejsza korelacja występuje jednak pomiędzy kompetencjami cyfrowymi i aktywnością zawodową najmłodszych. Rządy muszą wziąć pod uwagę, że pokolenie millenialsów i młodsze dysponują relatywnie wysokimi kompetencjami w zakresie obsługi nowych technologii, co wyraźnie wyróżnia te generacje na tle starszych.

Z lektury raportu nasuwa się kilka zasadniczych wniosków. Szkoły i uczniowie powinni zmienić kulturę podejścia do programów stażowych. Ważne jest także rozpoznanie branż i profesji, które w szczególności wymagają wczesnego przyuczenia do pracy. Przykład państw nordyckich pokazuje, że skuteczne w przeciwdziałaniu powstawania bezrobocia wśród młodzieży jest szybkie reagowanie i obejmowanie specjalnymi programami pomocowymi osób, które nie mają zatrudnienia ponad 6 miesięcy. Istotne, by wsparcie ze strony polityków i firm obejmowało jak najszersze społeczne środowiska. Stawka o którą toczy się gra jest wysoka, a znajdującej się w stagnacji globalnej gospodarce nie wolno zmarnować potencjału młodych.

>>> Polecamy: Młodzież, która nie robi zupełnie nic. Oto europejskie pokolenie NEET-sów