GUS podał, że przeciętne wynagrodzenie brutto w marcu 2018 roku wyniosło 4 tys. 886,56 zł, co oznacza, że rdr wzrosło o 6,7 proc. po wzroście o 6,8 proc. w lutym. Zatrudnienie rdr wzrosło zaś o 3,7 proc., czyli tyle samo, co w lutym.

"Okolice Świąt Wielkanocnych są okresem, w którym często pojawiały się duże wahania dynamiki płac. Zbliżona do lutowej dynamika płac może sugerować, że wzorzec sezonowy wypłat premii nie zmienił się wobec poprzedniego roku. Gdyby to się potwierdziło w danych szczegółowych, oznaczałoby to stabilizację trendu wzrostowego płac w okolicach 7 proc." - napisali w komentarzu ekonomiści z Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO BP.

Dodali, że realny fundusz płac w marcu wzrósł o 9,1 proc. rdr. W ich ocenie wzrost realnego funduszu płac w pierwszym kwartale tego roku ustabilizował się na poziomie nieco powyżej 9 proc. (9,1 proc. rdr w pierwszym kwartale tego roku wobec 9,3 proc. rdr w czwartym kwartale 2017 r.), co wskazuje, że dynamika konsumpcji prywatnej utrzymała się na wysokim poziomie, zbliżonym do tej z ostatniego kwartału 2017 (5 proc. rdr).

W opinii ekonomistów PKO BP utrzymywanie się trendu wzrostowego płac w sektorze przedsiębiorstw na bieżącym poziomie, przy braku wyraźnie zarysowanej presji płacowej w sektorze publicznym (trend wzrostowy funduszu płac w sektorze publicznym utrzymuje się poniżej 4 proc.) oznacza, że prawdopodobieństwo gwałtownego, skokowego wybuchu presji kosztowej/cenowej pozostaje wyraźnie ograniczone.

Reklama

"Największym ryzykiem dla takiego scenariusza mógłby być nadchodzący (trzyletni) cykl wyborczy stymulujący presję na wzrost płac w sektorze publicznym, podobnie jak to miało miejsce np. w Rumunii (gdzie płace dla niektórych grup zawodowych podwoiły się)" - napisali.

Zdaniem ekonomistów PKO BP dane GUS nie mają pierwszoplanowego znaczenia dla polityki pieniężnej. Zaznaczyli, ze szczegóły struktury wzrostu płac będą znane po publikacji Biuletynu Statystycznego GUS (25 kwietnia).

>>> Czytaj też: Nowe technologie zmienią edukację