Szczególną uwagę zwracali na protekcjonistyczny ton uwag dotyczących amerykańskiej gospodarki, który ich zdaniem może zapowiadać trudne negocjacje ws. przyszłej umowy o wolnym handlu między USA i Wielką Brytanią po jej wyjściu z Unii Europejskiej.

Publicysta dziennika "Financial Times" Simon Schama ocenił na Twitterze, że "głównym przesłaniem przemówienia było: +USA do reszty świata: mamy was gdzieś+".

W podobnym tonie wystąpienie opisał na Twitterze komentator tygodnika "The Economist" Jeremy Cliffe, którego zdaniem słowa Trumpa to "jednostronny, protekcjonistyczny, izolacjonistyczny lament". "Specjalne traktowanie dla Wielkiej Brytanii po Brexicie? Zapomnijcie o tym" - dodał.

Michael Deacon na stronach konserwatywnego dziennika "Daily Telegraph" odniósł się m.in. do słów Trumpa o konieczności zerwania z tzw. establishmentem i "oddania władzy klasie pracującej". "On oczywiście mówił już takie rzeczy w trakcie kampanii, ale to wymaga czasu, żeby przyzwyczaić się do takich słów ze strony nowojorskiego właściciela hoteli, miliardera, gwiazdy telewizyjnego reality show i byłego właściciela kasyna" - podsumował.

Reklama

Odnosząc się do zapowiedzi Trumpa, że na każdej decyzji handlowej skorzystać mają amerykańscy pracownicy, brytyjski komentator napisał: "Nie mogę się w takim razie doczekać tego porozumienia handlowego, które nam obiecał".

W podobnym tonie inauguracyjną mowę Trumpa ocenił redaktor naczelny konserwatywnego "Spectatora". "Zamiast podjęcia próby zainspirowania lub zjednoczenia kraju wystąpienie Trumpa było długim marudzeniem o wolnym handlu i o tym, jak Stany Zjednoczone na tym wiele straciły" - napisał na stronie tygodnika.

Szukając pozytywów, dziennikarz zaznaczył jednak, że "wybór Trumpa jest oznaką powrotu protekcjonizmu (...), tworząc ogromny wakat na stanowisku światowego lidera w wolnym handlu: to miejsce, które może być zajęte przez Wielką Brytanię".

W "Guardianie" Julian Borger ocenił, że Trump "swoim przemówieniem dał światu znać, że będą mieli teraz do czynienia ze Stanami Zjednoczonymi, które w znacznie mniejszym stopniu są chętne robić coś dla innych państw". "Wyraził się jasno, że podejście +Ameryka przede wszystkim+ będzie w samym centrum jego polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, zastępując multilateralizm, który był symbolem Białego Domu za czasów Obamy" - zaznaczył Borger.

Jak dodał, mimo niedawnych komentarzy Trumpa, że NATO jest "przestrzałe", w wystąpieniu nie było nic, co sygnalizowałoby chęć opuszczenia organizacji. "Zasugerował jednak, że będzie szukał innych sojuszy, które w większym stopniu będą skupione na zwalczaniu terroryzmu" - napisał Borger na stronie internetowej "Gurdiana".

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)