Większego opóźnienia w budowie gazoportu już nie będzie - deklaruje Donald Tusk.

Początkowo instalacja miała zacząć działać w czerwcu tego roku, termin zakończenia budowy został jednak przesunięty na koniec tego roku. Fizycznie pierwszy statek wpłynie najwcześniej w połowie 2015 roku. Wczoraj polski inwestor potwierdził informacje radiowej Jedynki, że włoski wykonawca gazoportu żąda kolejnego aneksu do umowy. >>> Czytaj więcej

Donald Tusk przyznał, że w takich sytuacjach firmy często starają się uzyskać dodatkowe pieniądze z budżetu państwa. "Jeśli to jest uzasadnione, to nam nie zależy na tym, aby ktoś poszedł z torbami, i jesteśmy gotowi taki aneks podpisać" - powiedział premier. Zastrzegł jednak, że nie może być wykorzystywany fakt, iż Polsce zależy na gazoporcie. "Myślę, że dojdziemy do ładu" - dodał Donald Tusk.

Już raz w ubiegłym roku w ramach wtedy podpisanego aneksu, polska strona zgodziła się przesunąć termin zakończenia inwestycji i dopłacić do niej około 280 milionów złotych.

Maciej Mazur, rzecznik Polskiego LNG w rozmowie z IAR uspokajał, że nie ma obecnie groźby zerwania kontraktu. Roboty postępują, mamy ponad 90 proc. prac zrealizowanych. Dodatkowo w tej chwili nie mamy żadnych sygnałów ze strony wykonawcy o chęci zejścia z placu budowy." - deklarował Mazur.

Reklama

W maju wicepremier Janusz Piechociński mówił, że gazoport, który ma wzmocnić niezależność energetyczną Polski, powinien być gotowy w połowie 2015 roku - o rok później niż początkowo zakładano.