50 miliardów dolarów odszkodowania dla akcjonariuszy Jukosu z budżetu Rosji. Wyrok w sprawie skargi złożonej przez udziałowców kiedyś największego producenta ropy w Rosji wydał sąd arbitrażowy w Hadze.

Stały Trybunał Arbitrażowy rozpatrywał sprawę na wniosek trzech firm - dwóch zarejestrowanych na Cyprze i jednej na Wyspie Man. W orzeczeniu sędziowie podkreślili, że Moskwa podjęła działania, które w efekcie doprowadziły do wywłaszczenia akcjonariuszy Jukosu - kiedyś największego producenta ropy w Rosji.

Zdaniem sądu Moskwa złamała Kartę Energetyczną, międzynarodowy traktat dotyczący współpracy w zakresie energetyki. Orzeczona kara jest niższa od tej, której domagali udziałowcy, ze względu na "dodatkowe błędy" jakie Trybunał znalazł także po ich stronie.

Założyciel Jukosu Michaił Chodorkowski był skazany na ponad 10 lat kolonii karnej za domniemane przestępstwa gospodarcze, w tym pranie brudnych pieniędzy. Chodorkowski zapewnia, że stawiane mu zarzuty były politycznie motywowane. W grudniu zeszłego roku został ułaskawiony przez prezydenta Władimira Putina. Po wypuszczeniu na wolność, natychmiast wyjechał za granicę.

Obawy Putina

Reklama

Taka potężna kara może trochę opamięta Rosję. Tak o 50 miliardach dolarów, które Moskwa ma zapłacić grupie byłych udziałowców Jukosu mówi analityk PISM Piotr Kościński. Wyrok w sprawie skargi złożonej przez akcjonariuszy producenta ropy w Rosji wydał sąd arbitrażowy w Hadze.

Piotr Kościński ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w rozmowie z IAR przypomina, że proces trwa już 10 lat. - To jest wyrok, który pokazuje, że nawet w Rosji nie można robić wszystkiego co się chce. Nie może być tak, że państwo nacjonalizuje wielką firmę, zabiera pieniądze, a niektórzy udziałowcy lądują na lata w więzieniu - tłumaczy analityk.

Piotr Kościński zauważa, że Rosja w odróżnieniu od typowych dyktatur musi się jednak liczyć z międzynarodowymi sądami. - Putin nie może sobie pozwolić na całkowicie dowolne działanie. Jednak Rosja to nie Korea Północna - zauważa ekspert.

>>> Polecamy: Wojna gospodarcza zamiast inwazji wojsk. Sankcje są stare jak świat, ale czy powstrzymają Putina?

Chodorkowski nie chce rekompensaty

Michaił Chodorkowski nie domagał się od Rosji rekompensaty za Jukos. Były właściciel tego koncernu naftowego wydał specjalne oświadczenie w tej sprawie.

Haski trybunał uznał, że rosyjski koncern naftowy upadł, ponieważ dokonano na niego „ataku politycznego”. Główny właściciel Jukosu Michaił Chodorkowski oświadczył, że nie uczestniczył w procesie przeciwko Rosji i nie liczy na żadne rekompensaty, orzeczone przez Stały Trybunał Arbitrażowy. Jednak orzeczenie sędziów w jego ocenie jest „fantastyczne” i na pewno zrekompensuje akcjonariuszom ich straty.

Podkreślił też, że sprawa Jukosu od początku do końca była pomyślana tak, aby rozgrabić majątek firmy, która odnosiła sukcesy. Wyraził również żal, że rekompensata będzie wypłacona z budżetu państwa, a nie z prywatnych środków „związanych z władzami przestępców i politycznych oligarchów”.

Jukos upadł w latach 2003-2004, gdy pod zarzutem malwersacji finansowych aresztowano dwóch jego głównych właścicieli: Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa. Obaj biznesmeni odsiedzieli w łagrach ponad 10 lat.

>>> Polecamy: Ułaskawiony przez Putina Chodorkowski przestrzega przed atakiem Rosji na kraje bałtyckie