ikona lupy />
Król kurczaków Jurij Kosiuk i prezydent Petro Poroszenko shutterstock / DGP
To drugie pytanie jest dziś nawet ważniejsze. Politycy po raz kolejny wróżą Ukrainie bankructwo. Rząd przekonuje, że taka diagnoza jest przesadzona, a kraj po upadku Wiktora Janukowycza w lutym 2014 r. miał ogłosić niewypłacalność co najmniej kilka razy.
Analitycy agencji ratingowych zajmujący się rynkiem ukraińskim w nieoficjalnych rozmowach z zachodnimi dyplomatami prognozują, że bez planu pomocowego na dużą skalę czarny scenariusz spełni się już w ciągu najbliższej zimy. Do końca roku dług państwa przekroczy 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy – 6,3 proc. PKB. Gdyby brać pod uwagę tylko te dane, o bankructwie nie ma mowy. W Europie co najmniej kilka państw ma gorsze wyniki. Znacznie bardziej zadłużona jest na przykład Francja. Ukraina w przeciwieństwie do gospodarek zachodnioeuropejskich nie ma jednak pieniędzy.
Rezerwy walutowe skurczyły się od początku roku o ponad 20 proc. W ekspresowym tempie słabnie również hrywna. Od początku roku miejscowa waluta osłabła o prawie 75 proc., osiągając poziom 13 hrywien za dolara. Jeśli Rosjanie odgrzeją konflikt w Zagłębiu Donieckim, a budżet państwa będzie musiał wrócić na tryb wojenny (czyli zwiększyć wydatki na tzw. operację antyterrorystyczną), hrywna nadal będzie się osłabiała, a wyniki budżetu pogarszały.
Reklama
Zawieszenie z początkiem września operacji przeciw separatystom było związane nie tylko z ryzykiem otwartej inwazji wojsk rosyjskich, ale też z kondycją gospodarki, która znalazła się na krawędzi. Ukrainy na wojnę po prostu nie stać. Każdy dzień starć kosztował budżet pięć milionów dolarów.
– Bez planu odbudowy kraju na miarę stosowanych w Unii Europejskiej programów pomocowych państwo będzie trwało na kroplówce Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Bez szans na wyjście z głębokiego kryzysu – komentuje kijowski analityk Andrij Doroszenko. – O ile dziś Poroszenko i Jaceniuk są w stanie na fali patriotyzmu odbudować swój mandat do rządzenia, o tyle zima, perspektywa braku ogrzewania i słaba waluta mogą doprowadzić do niepokojów – dodaje.

>>> Czytaj też: Zabraknie nam gazu? Zobacz, co porozumienia gazowe Ukrainy oznaczają dla Europy

Widmo niepokojów i nowego Majdanu wywołanego tym razem krachem gospodarczym jest kolejną mantrą powtarzaną w Kijowie. Na każde potknięcie władz będzie czekać populistyczna Partia Radykalna Ołeha Laszki, retorycznie przypominająca dawną polską Samoobronę, oraz postjanukowyczowski Blok Opozycyjny. – Będziemy dążyć do zrekompensowania narodowi Ukrainy inflacji i dewaluacji hrywny, wywołanych złą polityką władz – zapowiada jeden z liderów Bloku Nestor Szufrycz.
W tych czarnych prognozach można jednak znaleźć również pozytywy. Wojna ukraińsko-rosyjska o Zagłębie Donieckie i ograniczenie dostępu Ukraińców do rosyjskiego rynku wymusiły korektę orientacji ukraińskiej gospodarki. Świadczą o tym dane dotyczące eksportu. O ile jeszcze do końca ubiegłego roku głównym towarem eksportowym były sprzedawane na Wschód produkty metalurgiczne, o tyle dziś Ukraina staje się eksporterem żywności do państw Unii Europejskiej i na Bliski Wschód.
Jest to częściowo związane z obowiązującymi już ułatwieniami płynącymi z umowy o wolnym handlu z UE, która co prawda nie weszła jeszcze w życie, ale niektóre jej postanowienia są jednostronnie realizowane przez Unię. Jak podaje w swoim opracowaniu Ośrodek Studiów Wschodnich, produkcja i eksport towarów rolno-spożywczych w ujęciu styczeń – lipiec 2014 r. wzrosły rok do roku o prawie 23 proc. Udział tych towarów w ogólnym eksporcie Ukrainy po pierwszym półroczu zrównał się z udziałem metalurgii.
Było to możliwe także dlatego, że Ukrainie sprzyjała pogoda. Tegoroczne zbiory zbóż osiągną 64 mln ton i będą rekordowe. Pozwoliło to naszym sąsiadom zająć drugie miejsce na świecie po USA w dziedzinie eksportu zbóż. Wzrost produkcji w sektorze rolno-spożywczym w tym roku sięgnie najpewniej 4,5 proc. i będzie najwyższy na świecie – podaje magazyn „Nowoje Wiremia”.
W tym kontekście zmienia się struktura ukraińskiego oligarchatu. O ile kiedyś reprezentowały go nazwiska związane z wielkim przemysłem, takie jak Rinat Achmetow czy Borys Kołesnikow, o tyle dziś szybko rośnie rola magnatów rolnych, takich jak Wiktor Iwanczyk, Andrij Werewski i Jurij Kosiuk. Magazyn „Fokus” nazwał ich odpowiednio królami słodyczy (Iwanczyk), oleju słonecznikowego (Werewski) i kurczaków (Kosiuk).