Obecny spadek jest związany z wczorajszą decyzją Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), która postanowiła nie ograniczać wydobycia ropy, a tym samym zgodziła się na dalsze obniżanie cen tego surowca.

Rosyjski rubel ściśle związany jest z notowaniami ropy na światowych giełdach. Im tańsza ropa, tym mniej pieniędzy w budżecie Rosji i zarazem tańszy rubel. Dziś na otwarciu moskiewskiej giełdy okazało się, że za jednego dolara trzeba zapłacić prawie 49,5 rubla, a za jedno euro blisko 62 ruble.

Baryłka ropy typu WTI kosztuje dziś 68,73 dol., a ropy typu Brent - 72 dol. "Niższe ceny ropy nie są wykluczone w ciągu kolejnych kilku miesięcy – dopiero za jakiś czas okaże się, który kraj może pozwolić sobie na przetrzymanie dłuższego okresu niskich cen. Póki co żaden kraj nie deklaruje zamiaru zmniejszenia produkcji – co oznacza nadpodaż ropy naftowej prawdopodobnie co najmniej do połowy przyszłego roku" - mówi Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.

>>> Czytaj też: Rosyjskie MSZ: Próby izolowania Rosji przez USA są nieudane

Reklama

Analitycy przewidują, że jeśli taka tendencja utrzyma się przez cały dzień, to cena dolara wzrośnie do 50 rubli, a euro przekroczy 63 ruble.

Tylko w tym tygodniu rosyjski rubel stracił na wartości aż 10 procent. Eksperci przypominają, że nie jest to związane tylko ze spadkiem cen ropy, ale także z wzajemnymi sankcjami gospodarczymi, jakie od kilku miesięcy Zachód i Moskwa nakładają na siebie.

Coraz więcej kłopotów mają też największe rosyjskie banki. Czytaj więcej na ten temat: Rosyjski system finansowy się chwieje. Bankom zaczyna brakować kapitału