Po tym, gdy ukraiński Naftohaz po uszkodzeniu rurociągów, wstrzymał dostawy surowca na obszar kontrolowany przez separatystów, paliwo zaczął tam pompować bezpośrednio z Rosji Gazprom. Moskwa zapowiedziała, że kosztami obciąży Kijów.

Przedstawiciel rosyjskiego koncernu Siergiej Kuprijanow poinformował w rozmowie z telewizją Rossija24, że pieniędzy z przedpłaty Kijowa za surowiec starczy do końca tygodnia.

Na mocy zawartego w ubiegłym roku porozumienia Kijów zgodził się dokonywać przedpłat za surowiec z Gazpromu. Według ukraińskiego koncernu Naftohaz, strona rosyjska dostarczyła mniej gazu niż przewiduje umowa. Władze w Kijowie uważają, że Gazprom naruszył ubiegłoroczny, trójstronny protokół podpisany przez ministrów energetyki Ukrainy i Rosji oraz unijnego Komisarza ds. energii.

Wczoraj prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że ukraińska przedpłata za rosyjski gaz starczy na trzy- cztery dni, potem Gazprom zakręci kurek. "To będzie oznaczało problemy z tranzytem do Europy"- oświadczył Putin.

Reklama

>>> Czytaj też: Unia spycha Rosję z gazowego piedestału. Znamy założenia Unii Energetycznej