W swoim najnowszym raporcie Światowa Rada Złota (WGC) podaje, że w porównaniu z poprzednim rokiem, kwartalne niemieckie zakupy złotych sztabek i monet wzrosły aż o 20 proc. W pierwszym kwartale 2015 roku Niemcy zgromadzili łącznie aż 32,2 t kruszcu.

Pewnie nie byłoby się czemu dziwić, gdyby nie fakt, że złotu trudniej o popularność w krajach o tak silnej gospodarce jak Niemcy. W 2014 roku - tak trudnym dla wielu krajów - PKB Niemiec wzrósł o 1,5 proc. To więcej niż w latach 2012-2013 i więcej niż wynosiła średnia wzrostu w całej ostatniej dekadzie.

Tymczasem w ubiegłym roku Niemcy ochoczo kontynuowali zakupy królewskiego kruszcu. Od 2008 roku, czyli odkąd Światowa Rada Złota podaje oficjalne dane dotyczące popytu w tym kraju, Niemcy regularnie kupują ponad 100 ton złota rocznie. Czy to dużo? Dla porównania wystarczy spojrzeć na całkowite rezerwy walutowe Polski deponowane w złocie, które wynoszą… 102 tony!

Reklama

Skąd taka konsekwencja w budowaniu zasobów złota? I skąd nagłe przyspieszenie w tym roku? Wszystko wskazuje na to, że Niemcy boją się eksperymentu, który Europejski Bank Centralny postanowił przeprowadzić na mieszkańcach strefy euro. Odkąd ogłoszono program skupu obligacji i rozpoczęcie pompowania w rynek 60 miliardów euro miesięcznie, Niemcy po prostu się przestraszyli.

>>> Czytaj też: Ropa za bombę. Ceny czarnego złota znów zanurkują

Wielu z nich sparzyło się już na nierozsądnej polityce pieniężnej państwa. Nieliczni pamiętają jeszcze czas hiperinflacji z lat 20. ubiegłego wieku, wielu zna je doskonale z przerażających opowieści rodziców i dziadków. Pomiędzy sierpniem 1922 roku a grudniem 1923 roku ceny w Republice Weimarskiej podwajały się co 3 dni i 17 godzin, a majątki całego życia przepadały w oczach. Papierowy pieniądz stał się kompletnie bezwartościowy.

Choć minęło już niemal stulecie, wśród Niemców wciąż istnieją psychologiczne blizny wywołane tamtymi wydarzeniami. Choć były one efektem przegranej w I Wojnie Światowej, konsekwencje ponieśli ci, którzy wcale nie decydowali o jej rozpętaniu.

Dlatego dziś, nauczeni bolesną historią, Niemcy tak chętnie kupują złoto - jedyną walutę, która zachowuje siłę nabywczą, niezależnie od politycznych i ekonomicznych zawirowań. Jedyny pieniądz, który może uratować życie.

Czytając najnowszy raport WGC widzimy jednak, że Niemcy wcale nie są jedynym krajem w Europie szybko zwiększającym swoje zakupy złota. Popyt na fizyczny kruszec zanotował ostatnio dwucyfrowe wzrosty także w Szwajcarii i Austrii.

>>> Czytaj też: Nie wszystkim podoba się rozbrajanie Iranu. Producenci ropy liczą straty

W pierwszym kwartale tego roku kraje niemieckojęzyczne kupiły łącznie aż 49 ton złota, czyli absolutną większość z przypadających w tym czasie na całą Europę 61 ton. Ma to związek także z faktem, że regulacje dotyczące płatności gotówką za złoto są tam mniej restrykcyjne, niż np. w Belgii czy Francji. Ale dla chcącego nic trudnego - Francuzi i tak zwiększyli swoje zakupy względem poprzedniego roku i to aż czterokrotnie.

Światowa Rada Złota podkreśla, że dla Europy był to najmocniejszy pierwszy kwartał od 2011 roku, w którym to kryzys zadłużenia wyniósł notowania złota do rekordowych poziomów. Najbliższe miesiące pokażą, czy popyt znów przełoży się na notowania.