Nawet o ponad 500 dolarów może zdrożeć uncja żółtego kruszcu, jeśli 45. prezydentem USA zostanie kandydat republikanów. Póki co, jego wygrana jest mniej prawdopodobna, ale podobnie było z przewidywaniami odnośnie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii – ostrzega Lion’s Bank.

Bieżący rok był przełomowy dla notowań złota na świecie. Najpierw od początku roku mieliśmy do czynienia z gwałtownym wzrostem cen kruszcu, co zakończyło trzyletni trend spadkowy. Co i rusz rynkiem targały kolejne spekulacje o wzroście stóp procentowych za oceanem, informacje o działaniach innych banków centralnych czy prognozy dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Co ciekawe tuż przed referendum prognozy pozwoliły inwestorom spokojnie iść spać, aby z rana wybudzić ich szokującą informacją o tym, że decyzja o Brexicie stała się jednak faktem. To właśnie dlatego na początku lipca notowania złota wzrosły nawet o około 30% do prawie 1370 dolarów (bez mała 5,5 tys. zł) za uncję.

Inwestorzy wolą Clinton

Na niecałe 3 tygodnie przed wyborami w USA wciąż nie sposób wykluczyć powtórki podobnego scenariusza. Przypomnijmy, że choć większość sondaży sugeruje wygraną Hillary Clinton (partia demokratyczna), stawiając ją na miejscu zwycięzcy przynajmniej dwóch z trzech debat, to jej przewaga nad Donaldem Trumpem (kandydat republikanów) jest zazwyczaj kilkuprocentowa.

To dobra wiadomość dla rynków finansowych, których uczestnicy przeważnie nie patrzą przychylnym okiem na perspektywę wygranej republikanina. Abstrahując od co i rusz wybuchających skandali, miliarder zapracował sobie na to licznymi kontrowersyjnymi wypowiedziami dotyczącymi na przykład kwestii imigracji, służby zdrowia czy handlu zagranicznego i nawet zapowiedź obniżki podatków nie przekonuje finansistów. Niewykluczone, że sceptycyzm wynika z faktu, że przy obietnicy obniżania podatków mowa jest też o dużych wydatkach publicznych i cięciach budżetowych.

Reklama

Złoto może zdrożeć

Obawy te przekładają się na prognozy cen złota. Żółty kruszec tradycyjnie jest uznawany za bezpieczną przystań dla kapitału, a więc w niepewnych czasach jego cena rośnie. Dzieje się tak w związku z ekspansywną polityką pieniężną prowadzoną przez największe banki centralne, ale też w przypadku wybuchu konfliktów zbrojnych, czy niedawno, gdy Brytyjczycy postanowili, że nie chcą być już obywatelami UE. Podobnie stać się może jeśli 45 prezydentem USA zostanie Donald Trump. ABN Amro szacuje na przykład, że za uncję (31,1 g) żółtego kruszcu trzeba będzie w perspektywie kilku lat zapłacić nawet 1850 dolarów. To o około 580 dolarów więcej niż dziś, choć trzeba przyznać, że wyniki wyborów za oceanem są jedynie jednym z elementów powyższej prognozy. Analitycy Citigroup wydają się być bardziej zachowawczy sugerując na koniec roku 1425 dolarów za uncję w scenariuszu, który zakłada m.in. wygraną kandydata republikanów. Z drugiej strony trzeba przy tym wszystkim również pamiętać, że Donald Trump krytykuje utrzymywanie ultraniskich stóp procentowych i dodruk pieniądza przez FED, a są to ważne czynniki windujące dziś cenę złota.

Złoto ma inne zmartwienia

Póki co trzeba jednak podkreślić, że inwestorzy raczej sceptycznie podchodzą do szans Dolanda Trumpa w wyborach. Potwierdzają to dane zebrane już po Brexicie przez Lion’s Bank. Wybór tego okresu wynika z faktu, że wcześniej to właśnie spekulacje odnośnie referendum w Wielkiej Brytanii kładły się cieniem na notowaniach kruszcu. Wracając jednak do meritum, z zebranych danych wynika, że niemal do końca września istniał bardzo luźny związek między popularnością republikanina i cenami żółtego kruszcu. I tak na przykład w lipcu Donald Trump wyraźnie zyskiwał w sondażach zyskując nawet przez chwilę przewagę nad żoną byłego prezydenta. Mimo tego cena żółtego kruszcu spadła. Podobnie było w okresie od drugiego tygodnia sierpnia do początku października. Notowania republikanina pozostawało w trendzie wzrostowym, a mimo to złoto taniało. Dopiero w październiku zauważyć można korelację między popularnością kontrowersyjnego kandydata i wycenami kruszcu. Spadek notowań przedwyborczych zgrywa się ze zniżkującą ceną złota. Czy więc rychłe nadejście daty wyborów spowodowało, że inwestorzy bacznie zaczęli przyglądać się sondażom? Teoria ta może być przesadzona. Pamiętajmy, że na przełomie września i października wielu przedstawicieli amerykańskiej rezerwy federalnej (odpowiednik rodzimej rady polityki pieniężnej) wspominało o konieczności podniesienia kosztu pieniądza w USA nawet jeszcze w bieżącym roku. Takie zapowiedzi w prosty sposób przekładają się na spadki notowań złota.