2,42 mld euro, czyli 2,7 mld dol. - taką karę ma zapłacić Google Unii Europejskiej. To najwyższa grzywna w historii UE. Zdaniem Brukseli koncern faworyzował własny serwis zakupowy w wynikach wyszukiwania.

Google odrzuca oskarżenia i zapowiada możliwość odwołania się od tej decyzji. Komisja zobowiązała spółkę do zaprzestania niezgodnych z prawem praktyk w ciągu 90 dni albo zostanie na nią nałożona kara w wysokości do 5 proc. średniego dziennego obrotu spółki macierzystej Google'a, Alphabet. Korporacja ma na równi traktować konkurencyjne porównywarki i swój własny produkt.

"Komisja zdecydowała o nałożeniu grzywny na Google w wysokości 2,4 mld euro za łamanie unijnych zasad antymonopolowych. Google wykorzystał swoją dominującą pozycję jako wyszukiwarka poprzez przyznawanie nielegalnych korzyści innemu swojemu produktowi, porównywarce cenowej" - powiedziała na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager.

Kara wobec Gogole'a jest najwyższa w historii, jeśli chodzi o postępowania antymonopolowe. Dotychczas niechlubnym rekordzistą był Intel, od którego Bruksela zażądała w 2009 r. ponad miliarda euro.

KE przedstawiła formalne zarzuty odnoszące się do systematycznego faworyzowania przez Google'a jego własnej porównywarki cenowej produktów Google Shopping na stronach z ogólnymi wynikami wyszukiwania w 2015 roku. Historia sięga jednak znacznie wcześniejszego okresu - dochodzenie Komisji wykazało, że promowanie porównywarki Google'a kosztem konkurentów miało miejsce od 2008 r.

Reklama

"Unijne reguły antymonopolowe odnoszą się do wszystkich firm, które działają na Europejskim Obszarze Gospodarczym, niezależnie od tego, gdzie jest ich siedziba główna" - mówiła Vestager, odpowiadając na pojawiające się zarzuty, że urzędnicy z Brukseli chcą zaszkodzić amerykańskiej firmie ze względu na jej pochodzenie.

Google obniżał pozycję konkurentów?

Teoretycznie Google, którego flagowym produktem jest wyszukiwarka internetowa, jako prywatna firma może robić w swoim serwisie, co chce. Komisja uznała jednak, że jako przedsiębiorstwo, które ma dominującą pozycję na rynku, ma również obowiązek traktować inne firmy i swoje własne produkty na równi.

Początkowo tak się działo. Google wszedł na rynek porównywarek cen w Europie w 2004 r. Jego produkt Froogle nie radził sobie jednak zbyt dobrze (co przyznawali sami pracownicy korporacji w wewnętrznych wiadomościach). W 2008 roku zmieniono nazwę porównywarki na "Google Product Search" i zaczęto stosować strategię polegającą na promowaniu tej porównywarki w wynikach wyszukiwania.

W praktyce wygląda to w ten sposób: gdy klient zamieszcza zapytanie w wyszukiwarce Google, wyniki Google Search są zamieszczane w sposób bardziej widoczny na ekranie niż wyniki jego konkurentów; zazwyczaj na samej górze. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy taki wynik jest najbardziej zbliżony do tego, czego szuka internauta.

KE doszła do wniosku, że amerykański gigant obniża pozycję wyników wyszukiwarki cenowej konkurentów. "Dowody wskazują na to, że nawet najwyżej zaszeregowane usługi konkurentów znajdują się średnio dopiero na czwartej stronie wyników wyszukiwania Google, a pozostałe jeszcze dalej. Porównywarka cenowa Google nie podlega ogólnym algorytmom wyszukiwania Google powodującym takie obniżenie pozycji" - wskazała Komisja.

Tymczasem konkurencyjność usług porównywania cen zależy w dużej mierze od liczby odwiedzin na stronie. Pierwszych dziesięć wyników ogólnego wyszukiwania na pierwszej stronie ekranu komputera otrzymuje zwykle około 95 proc. wszystkich kliknięć. Zwiększenie liczby odwiedzin prowadzi do większej liczby kliknięć i generuje dochody. Duża liczba odwiedzin przyciąga też więcej detalistów, którzy chcą umieszczać swoje produkty w porównywarce cenowej. KE podkreśliła, że ze względu na dominującą pozycję Google w obszarze ogólnego wyszukiwania internetowego jej wyszukiwarka jest istotnym źródłem odwiedzin w kontekście usługi porównywania cen.

"To, co zrobił Google, jest nielegalne w świetle unijnych zasad antymonopolowych. Google odebrał innym firmom szansę na konkurowanie w oparciu o zalety i innowacje. Co ważniejsze, odebrał europejskim konsumentom możliwość korzystania z zalet konkurencji" - wskazywała Vestager.

Dochodzenie KE wykazało, że firma wprowadziła nielegalną praktykę we wszystkich krajach UE (i szerzej EOG), w których uruchomiła wyszukiwarkę internetową. Dotyczy to również Polski.

Amerykańska korporacja odrzuciła te oskarżenia. "Nie zgadzamy się z ogłoszonymi dzisiaj wnioskami. Dokonamy szczegółowej oceny decyzji Komisji, rozważając odwołanie się od niej, i oczekujemy kolejnych możliwości przedstawienia naszych argumentów" - oświadczył wiceprezes i główny radca prawny Google Kent Walker.

Agencja AP zwróciła uwagę, że kara ma większe znaczenie z punktu widzenia reputacji Google'a niż jego finansów. Spółka matka Google'a Alphabet ma ponad 92 mld dolarów (82 mld euro) w gotówce, w tym ponad 50 mld euro poza Europą.

To nie jedyne postępowanie KE przeciw korporacji. Urzędnicy z Brukseli wstępnie już ustalili, że system operacyjny Android (również należący do Google'a) ogranicza wybór i innowacje dotyczące aplikacji i usług mobilnych. KE bada też, w jaki sposób Google traktuje inne specjalistyczne usługi wyszukiwania. Firma może się spodziewać dalszych problemów, bo Vestager podkreśliła, że wtorkowa decyzja będzie traktowana jak precedens w kolejnych postępowaniach.

>>> Czytaj też: Ekonomista Microsoft: technologia może zastępować ludzkie kompetencje lub je uzupełniać