USA zareagują na ogłoszone przez Moskwę restrykcje wobec dyplomatów i obu krajom grozi "wojna dyplomatyczna i na sankcje" - ocenia w piątek dziennik "Wiedomosti". W pierwszych komentarzach rosyjscy eksperci prognozują, iż Rosja może ogłosić dalsze restrykcje.

W komentarzu na stronie internetowej dziennik przypomina, że w grudniu zeszłego roku z USA musiało wyjechać 35 dyplomatów rosyjskich. Ponadto rosyjskim dyplomatom zabroniono dostępu do zamiejskich ośrodków wypoczynkowych ambasady Rosji w Waszyngtonie i przedstawicielstwa Rosji przy ONZ. Wtedy te działania strona amerykańska przedstawiała jako odpowiedź na szykanowanie jej dyplomatów w Rosji i niezgodną z praktyką dyplomatyczną działalność rosyjskich dyplomatów - przypomina gazeta.

Jak powiedział "Wiedomostiom" znany politolog Fiodor Łukjanow, przedstawiciele Departamentu Stanu USA, choć wypowiadający się anonimowo, deklarowali już, iż działania Rosji zostaną odebrane nie jako jej odpowiedź na wydalenie dyplomatów i zajęcie nieruchomości, a jako samodzielny akt. "Z tego powodu nieuchronne jest podjęcie przez USA kroków w odpowiedzi na działania rosyjskie - i dwa kraje wstępują w pełnowartościową wojnę dyplomatyczną i na sankcje" - konkludują "Wiedomosti".

Ogłoszone w piątek przez Rosję restrykcje "to dopiero początek" - ocenił Aleksiej Muchin, dyrektor zbliżonego do władz Rosji Centrum Informacji Politycznej w dzienniku "Moskowskij Komsomolec". Jego zdaniem teraz Moskwa opracuje szczegółowe kroki w odpowiedzi na przyjmowaną w USA ustawę o sankcjach i wdroży je w życie, gdy staną się konieczne.

Również ekspert moskiewskiego ośrodka Carnegie Andriej Kolesnikow jest zdania, że działania MSZ Rosji - choć nie są mocną odpowiedzią na decyzję Kongresu - to mogą być pierwszym krokiem, po którym nastąpią poważniejsze. Przy czym, "trudno wymyślić działania merytoryczne - zarówno ekonomiczne, jak i wobec poszczególnych przedstawicieli USA, ponieważ możliwości Rosji są już wyczerpane" - powiedział politolog portalowi RBK.

Reklama

Reakcja Rosji na przyjęcie ustawy o sankcjach przez Senat USA, w ślad za Izbą Reprezentantów, to - zdaniem Kolesnikowa - pierwszy sygnał, iż Moskwa ma poważne plany pogorszenia stosunków z USA pod rządami Donalda Trumpa. Władze Rosji "już nie wierzą w to, że Trump poradzi sobie z wewnętrznymi mechanizmami równowagi politycznej (checks and balances - PAP) i że stanie się prezydentem niezależnym od amerykańskiego systemu demokratycznego" - ocenił Kolesnikow.

MSZ Rosji ogłosiło w piątek, że od 1 września liczba pracowników przedstawicielstw dyplomatycznych USA (ambasady w Moskwie i konsulatów generalnych w Petersburgu, Jekaterynburgu i Władywostoku) ma zostać zrównana z liczbą personelu rosyjskiego w placówkach w USA, czyli wynieść 455 osób. Ponadto od sierpnia ambasada USA ma stracić dostęp do magazynów w Moskwie i ośrodka wypoczynkowego na jej przedmieściach. Jest to reakcja na "podejmowane w USA decyzje o niezgodnych z prawem sankcjach wobec Federacji Rosyjskiej", a także na "zajmowanie rosyjskiego mienia dyplomatycznego (...) i wysyłanie z kraju z rosyjskich dyplomatów" - oświadczył rosyjski resort spraw zagranicznych.

>>> Czytaj też: Niemcy: W żadnym wypadku nie zgodzimy się na sankcje USA przeciw europejskim firmom współpracującym z Rosją