Procedura prywatyzacji elektrowni atomowej w Belene ruszy na początku przyszłego roku - poinformowała we wtorek minister energetyki Bułgarii Temenużka Petkowa. Do końca września zostaną dostarczone wszystkie urządzenia wykonane przez rosyjski Atomstrojeksport.

"Państwo nie ma i nigdy nie miało niezbędnych do realizacji tej inwestycji 20 mld lewów (10 mld euro). Jeżeli dojdzie do budowy, udział państwa będzie mniejszościowym, niepieniężnym wkładem" – powiedziała Petkowa.

Minister poinformowała również, że do końca września rosyjski producent Atomstrojeksport przekaże Bułgarii wszystkie zamówione dla elektrowni urządzenia. W tym samym czasie powinna być gotowa analiza Bułgarskiej Akademii Nauk na temat inwestycji. "W sprawie tej elektrowni nie mamy już prawa do pomyłek" – podkreśliła Petkowa.

Petkowa przypomniała plany bułgarskiej polityki energetycznej zawarte w opublikowanym na początku sierpnia rządowym programie na lata 2017-2021. W dokumencie budowa drugiej elektrowni atomowej wskazana jest jako jeden z priorytetów.

W czerwcu br. Petkowa po wizycie w Moskwie poinformowała, że rosyjski koncern Rosatom jest zainteresowany udziałem w budowie drugiej bułgarskiej elektrowni jądrowej.

Reklama

Projekt budowy drugiej elektrowni atomowej w Bułgarii powstał w latach 80., a w 1990 roku został zamrożony. Reaktywowano go w 2003 roku za rządów ówczesnego premiera, byłego cara Symeona Sakskoburggotskiego. W 2006 roku za rządów lewicy podpisano porozumienie z Atomstrojeksportem i Bułgaria zamówiła dwa reaktory trzeciej generacji typu WWER 1000+. W 2012 roku centroprawicowy rząd Bojko Borysowa z powodów finansowych budowę wstrzymał, mimo poczynionych inwestycji na sumę 1 mld euro.

Po rezygnacji Sofii z budowy elektrowni Rosja zaskarżyła Bułgarię do sądu i zażądała 1,5 miliarda euro odszkodowania. W czerwcu 2016 roku Międzynarodowy Sąd Arbitrażowy Międzynarodowej Izby Handlowej w Paryżu orzekł, że Bułgaria ma zapłacić Atomstrojeksportowi 620 mln euro. W grudniu 2016 roku pieniądze zapłacono i Bułgaria otrzymała reaktory. Pierwszy dostarczono w kwietniu, a całość urządzeń Bułgaria otrzyma do końca września.

Ubiegłoroczna próba sprzedania reaktorów Iranowi nie powiodła się. Obecne władze szukają sposobu, by ograniczyć straty wynikłe ze sprzecznych decyzji kolejnych rządów w sprawie budowy nowej elektrowni.

Po zamknięciu czterech z sześciu reaktorów w jedynej działającej elektrowni jądrowej w Kozłoduju Bułgaria przekształca się z największego eksportera energii na Bałkanach w importera. Na początku br. podczas silnych mrozów zwróciła się o pomoc do Rumunii, która jednak odmówiła dostawy.

>>> Czytaj też: W Polsce zabraknie węgla. Rosja zaciera ręce