Szef MSZ wypowiadał się na ten temat na konferencji prasowej w Moskwie z sekretarzem generalnym Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) Thomasem Gremingerem.

Wymieniając Facebook i Twitter, Ławrow wyraził nadzieję, że "przedstawiciele tych mediów elektronicznych, portali społecznościowych, będą wierni ideałom dziennikarza i będą maksymalnie starali się pisać prawdę". Jak kontynuował, liczy też na to, że nie będą oni "ulegać oburzającej presji i jawnej ingerencji w działalność portali społecznościowych, która wywierana jest teraz w Kongresie USA".

Ławrow oświadczył także, że zarzuty wysuwane w Kongresie "nie są poparte ani jednym konkretnym faktem".

Określił jako rekomendacje rozważane zalecenia resortu sprawiedliwości Rosji, by firmy rosyjskie zrezygnowały z reklamy na Twitterze. O takich rekomendacjach mówił w tym tygodniu wiceminister sprawiedliwości Oleg Płochoj. "Każda firma powinna sama podjąć decyzję" - zastrzegł Ławrow. Jak dodał, przedsiębiorstwa będą to czynić analizując "to, co teraz dzieje się z Twitterem, co robią szefowie Twittera i właściciele innych zasobów informatycznych".

Reklama

We wtorek szefowie firm Facebook, Google i Twitter zeznawali w Kongresie USA w sprawie treści kampanii reklamowych na tych serwisach. Oświadczyli m.in., że zdają sobie sprawę z obecności rosyjskiej propagandy w kampaniach związanych z zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi i różnego rodzaju problemami społecznymi. Jednocześnie żadna z firm nie wyraziła publicznie wsparcia dla dyskutowanego w USA prawa, które ma zobowiązywać do ujawniania danych organizacji politycznych wykupujących reklamy.

Wcześniej Twitter podjął decyzję o nieświadczeniu usług reklamowych dla nadających za granicą mediów rosyjskich: telewizji RT i radia Sputnik. MSZ w Moskwie oceniło tę decyzję jako agresywną i mającą na celu blokowanie działalności tych mediów.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)