Belgijski rząd wydał w piątek oświadczenie, w którym zapewnia, że nie zamierza zbudować nowej elektrowni jądrowej. To odpowiedź na informacje, że w gabinecie prowadzona jest ocena kosztów takiej potencjalnej inwestycji.

"Budowa nowej elektrowni jądrowej nie jest zawarta w umowie koalicyjnej i jest sprzeczna z ustawą o elektrowniach jądrowych, która została uchwalona w 2015 roku" - głosi piątkowe oświadczenie rządu.

Belgia zamierza w najbliższych latach zamknąć swoje stare elektrownie jądrowe. Rząd federalny bada obecnie skutki finansowe takiego ruchu i jego wpływ na belgijskie bezpieczeństwo dostaw energii.

Spekulacje na temat budowy nowej elektrowni pojawiły się po publikacji na ten temat frankofońskiego "La Libre Belgique". Według informacji dziennika rząd miał analizować taką możliwość "czysto teoretycznie". Miała się tym zajmować minister ds. energii w rządzie federalnym Marie-Christine Marghem.

Decyzja w sprawie harmonogramu zamknięcia dwóch istniejących elektrowni jądrowych w Belgii ma zostać podjęta wkrótce. Najczęściej padającą datą, po której Belgia ma przestać korzystać z energii jądrowej, jest 2025 rok. Część polityków, w tym przedstawiciele koalicyjnej centroprawicowej flamandzkiej partii N-VA, optuje jednak za tym, aby po 2025 r. nadal działały dwa reaktory atomowe. Argumentują oni, że to zagwarantuje bezpieczeństwo dostaw energii.

Reklama

Kolejna dekada będzie okresem transformacji energetycznej Belgii i odchodzenia od energetyki jądrowej. W 2003 r. rząd Guy Verhofstadta, w którym zasiadali Zieloni, przedstawił harmonogram stopniowego odchodzenia od energii atomowej w latach 2015-2025 r., gdy reaktory będą miały ok. 40 lat.

Premier Belgii Charles Michel powiedział w grudniowym wywiadzie dla gazety "Le Soir", że możliwe jest, by dwie elektrownie jądrowe w Belgii zostały całkowicie zamknięte do 2025 r., jednak - jak zaznaczył - będzie to trudne. Premier oświadczył, że jego zdaniem władze federalne zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby tak się stało i że teraz to regiony muszą przedstawić propozycje, aby wszystkie reaktory elektrowni w Doel (Flandria Wschodnia) i Tihange (prowincja Liege) zostały zamknięte do 2025 r.

Od wielu lat w Belgii wyrażane są obawy co do bezpieczeństwa tamtejszych elektrowni atomowych, zwłaszcza że władze potwierdzały wielokrotnie istnienie niewielkich pęknięć na osłonach niektórych reaktorów. Sąsiednie kraje apelowały o wyłączenie reaktorów ze względów bezpieczeństwa. W 2016 roku uchwałę wzywającą do zaprzestania eksploatacji reaktorów Doel 3 i Tihange 2 przyjął parlament Holandii. Wcześniej podobną prośbę wysunęły Niemcy i Luksemburg.

We wrześniu 2016 r. władze Belgii skierowały do Komisji Europejskiej notyfikację działań związanych z wydłużeniem żywotności trzech reaktorów nuklearnych w kraju: Tihange 1, Doel 1 i Doel 2. Na mocy zawartych wcześniej porozumień z właścicielami tych reaktorów, czyli ENGIE Electrabel i EDF Belgique, firmy te zobowiązały się zainwestować 1,3 mld euro w zamian za zezwolenie na funkcjonowanie elektrowni przez kolejne 10 lat.

Rząd belgijski zobowiązał się z kolei, że przedsiębiorstwa dostaną rekompensatę finansową, jeśli zapadłaby decyzja o wcześniejszym zamknięciu reaktorów, wprowadzone byłyby zmiany w podatkach dotyczących energii nuklearnej czy inne działania, które mogłyby mieć wpływ na ich kondycję ekonomiczną. Władze Belgii wskazywały, że energetyka jądrowa wymaga długoterminowego zaangażowania, dlatego gwarancje były niezbędne do zabezpieczenia inwestycji.

Pod koniec listopada 2017 r. trzy federacje zrzeszające belgijski biznes opowiedziały się za tym, aby przynajmniej dwa z siedmiu belgijskich reaktorów jądrowych nadal działały po 2025 r. Ich zdaniem zapobiegnie to wzrostom cen energii. Federacje twierdzą, że zamknięcie wszystkich reaktorów jądrowych w kraju będzie kosztowało 600 mln euro i spowoduje wzrost ceny energii elektrycznej o 20 proc. Co więcej, ich zdaniem jeśli wszystkie reaktory zostaną zamknięte, w kraju może zabraknąć prądu.

>>> Czytaj też: ME przyjęło raport rekomendujący budowę reaktorów wysokotemperaturowych