Premier Polski Mateusz Morawiecki pochodzi z rodziny o silnych tradycjach opozycyjnych, która zawsze walczyła z zagrażającymi Polsce obcymi siłami; to doświadczenie kształtuje jego spojrzenie na Europę - pisze "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".

W obszernym artykule w niedzielnym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung", warszawski korespondent dziennika Konrad Schuller przypomina, że ojciec obecnego premiera Kornel Morawiecki należał do "najtwardszych" przedstawicieli opozycji w PRL i założył Solidarność Walczącą, kontynuując rodzinną tradycję podziemnej walki z wrogą narodowi władzą.

"Motyw poświęcenia był w tej rodzinie powszechny" - pisze Schuller, przypominając, że zarówno Mateusz Morawiecki, jak i jego siostra w młodym wieku złożyli przysięgę, w której deklarowali gotowość do najwyższych poświęceń dla dobra narodu. Pisze też o opowieściach powtarzanych w tej rodzinie od pokoleń, o doświadczeniach z czasów wojny, o pomaganiu Żydom, o stanie wojennym i długim ukrywaniu się Kornela Morawieckiego, aż do ujęcia go w 1987 r.

"(Opowieści te), przekazywane szeptem gdzieś w tle, są nadal żywe, jakby wydarzyły się wczoraj. +Za komuny+ nie należało wierzyć oficjalnej wersji wydarzeń, więc ojciec tłumaczył synowi, jak było +naprawdę+: jak naziści i Sowieci podzielili między siebie kraj, jak mordowali, jak (polskie) podziemie ratowało Żydów. To, że niektórzy wydawali swoich żydowskich sąsiadów, prawdopodobnie często pozostawało niewypowiedziane" - czytamy w niedzielnym wydaniu gazety.

"Rodziny (ruchu) oporu od pokoleń walczą przeciw obcym siłom, przeciw Niemcom, Rosjanom, Austriakom, którzy wykrwawiali, niszczyli ich kraj. Gdy Polacy powstawali w kolejnych rewoltach, przodkowie obecnego premiera zawsze brali w nich udział - przeciw Rosjanom w 1863 roku, przeciw nazistom, przeciw Sowietom. Także rodzice (prezesa PiS Jarosława) Kaczyńskiego walczyli przeciw nazistom i być może z powodu tego podobieństwa (Mateusz) Morawiecki rzucił wszystko - karierę bankowca, milionowe zarobki - gdy wezwał go prezes (by stanął na czele rządu)" - zastanawia się Schuller.

Reklama

Jak zauważa, obecny premier "zwraca na siebie uwagę" - "zagranicznych inwestorów porównuje do kolonialnych zdobywców, stoi na czele ataku Kaczyńskiego na sądownictwo. Nie pozwala atakować swojego kraju. Gdy niedawno z Izraela przyszły zarzuty, że niektórzy Polacy wydawali Żydów podczas Holokaustu, odparł zaraz, że wśród Żydów też trafiali się +sprawcy+".

Korespondent "FAZ" upatruje źródeł "braku szacunku (w Polsce) dla instytucji sądownictwa, podejrzliwości wobec Europy" w doświadczeniach z przeszłości, gdy - jak przyznaje w rozmowie z Schullerem Kornel Morawiecki - polscy patrioci musieli postępować wbrew prawu stanowionemu przez wrogą narodowi władzę, np. gdy w okupowanej przez hitlerowców Polsce prawo nakazywało wydawanie Żydów.

"(Jego syn) powtarzał tę konstrukcję myślową często i niemal dosłownie, jest ona koronnym argumentem Kaczyńskiego za szturmem na polskie sądy: sądownictwo to (według tej logiki) ostatni bastion +obcego+, komunistów" - pisze Schuller.

Schuller cytuje fragment przytaczanego w rozmowie przez Mateusza Morawieckiego wiersza Zbigniewa Herberta "Przemiany Liwiusza": "Mój ojciec wiedział dobrze i ja także wiem / że któregoś dnia na dalekich krańcach (...) wybuchnie lokalny pożar / i runie imperium".

"Czy Polska postrzega Unię Europejską jako obce imperium z pochodami triumfalnymi w Brukseli czy Berlinie? W każdym razie premier często sygnalizował, że takie spojrzenie nie jest mu obce. Podkreśla oczywiście swoje proeuropejskie nastawienie, jednak potem skarży się na na władzę zagranicznego kapitału, +neokolonialne zyski+ obcych. Raz wspomniał nawet o +europejskich konkwistadorach+" - dodaje dziennikarz.

Jak podkreśla, polityka historyczna polskiej prawicy dąży do wyzwolenia się spod narzuconej krajowi narracji. "Walka przeciw rzekomemu światowemu spiskowi, w którym Niemcy, ale też niektórzy Żydzi, chcą przypisać polskiemu narodowi winę za Holokaust, wpisuje się (w tę politykę), podobnie jak kampania przeciw słowu +polski+ przy opisywaniu niemieckich (nazistowskich) fabryk śmierci. Polska broni się teraz przeciw tym - jak czuje - oszczerstwom, a na czele (tej walki) stoi Morawiecki junior".

"Ani kroku wstecz, tak brzmi dewiza. (...) Ani kroku wstecz wobec europejskich konkwistadorów. Co kiedyś przekazywano w ust do ust w rodzinach oporu, nigdy nie zostaje zapomniane" - konkluduje korespondent "FAZ".

>>> Polecamy: "Billboardy wstydu". PO pokaże, jakie nagrody przyznali sobie politycy PiS