Agencja Interfax pisze, że demonstranci zablokowali też szereg dróg dojazdowych do centrum. Przejazd po tych drogach uniemożliwiły samochody z włączoną sygnalizacją awaryjną i ludzie leżący na asfalcie. Ruch w centrum niemal zamarł. Policja rozpoczęła "akcję oczyszczania" jezdni z demonstrantów i jedna z głównych dróg jest już przejezdna.

Według AFP w demonstracji polegającej na blokadzie dróg uczestniczy około tysiąca osób.

Demonstranci protestują od kilku dni przeciwko objęciu przez byłego prezydenta Serża Sarkisjana urzędu premiera. Wyboru nowego szefa rządu powinien dokonać parlament Armenii we wtorek. Kandydaturę 63-letniego Sarkisjana ma przedstawić oficjalnie w poniedziałek w parlamencie rządząca Republikańska Partia Armenii (RPA).

Opozycja zarzuca Serżowi Sarkisjanowi, który był głową państwa od roku 2008 do 9 kwietnia 2018 roku, że ukartował zmiany systemu politycznego, by dalej faktycznie rządzić krajem. Polityk odrzuca te oskarżenia.

Reklama

W grudniu 2015 roku w Armenii odbyło się referendum, na mocy którego prezydent został pozbawiony prawa wetowania ustaw, będzie piastował urząd tylko przez jedną kadencję, a jego władza będzie miała charakter głównie ceremonialny. Najważniejsze uprawnienia znajdą się w rękach premiera.

W niedzielę kierujący akcją demonstrantów deputowany parlamentu, szef opozycyjnego liberalnego bloku Elk (Droga Wyjścia) Nikol Paszynian zaapelował do mieszkańców Erywania, by organizowali "masowe akcje nieposłuszeństwa obywatelskiego", m.in. by blokowali drogi i mosty.

"Naszym celem jest dojście do siedziby parlamentu" - oświadczył Paszynian; policja zablokowała drogę do parlamentu. "Coś bezprecedensowego dzieje się w Armenii: ta sama osoba chce po raz trzeci z rzędu rządzić krajem. Nie możemy na to pozwolić" - powiedział opozycjonista

9 kwietnia został zaprzysiężony nowy prezydent Armenii Armen Sarkisjan niespokrewniony z byłym szefem państwa, który chce zostać premierem.

Armenia, liczące 3 mln mieszkańców państwo na Kaukazie Południowym, ogłosiła niepodległość w roku 1991, jednak pozostaje zależna od rosyjskiej pomocy i inwestycji. Wielu mieszkańców kraju oskarża władze o korupcję. (PAP)

mmp/ ap/