"Tak to zaplanowaliśmy" - oświadczył Castro, który przestał w czwartek sprawować urząd szefa państwa, ale przez najbliższe trzy lata pozostanie pierwszym sekretarzem partii komunistycznej.

W pożegnalnym przemówieniu w parlamencie dotychczasowy prezydent zapowiedział również, że nowe Zgromadzenie Narodowe zajmie się na swej pierwszej sesji w lipcu tego roku utworzeniem komisji deputowanych, która zacznie pracować nad projektem reformy obecnej konstytucji Kuby.

Jak to już zapowiedział Raul Castro w 2016 roku, na ostatnim zjeździe partii komunistycznej, projekt reformy zostanie poddany publicznemu referendum, ale od razu wyjaśnił, że "nie ma mowy" o zmianie "celu strategicznego" rewolucji kubańskiej i systemu politycznego kraju.

Castro, zamykając historyczne posiedzenie parlamentu, na którym została desygnowana nowa Rada Państwa i zatwierdzony na stanowisku prezydenta pierwszy od niemal 60 lat polityk nienoszący nazwiska Castro, podkreślił, że ufa w "absolutny sukces" Diaza-Canela.

Reklama

Przyznał, że nowy prezydent był "najlepszym kandydatem" na jego miejsce, jedynym, który zdał egzamin, z grupy młodych liderów wytypowanych przez kubańskie kierownictwo do zajęcia wysokich stanowisk w państwie.

"Jego wybór nie jest więc wynikiem improwizacji" i "nie nastąpił w pośpiechu", "nie jest to karierowicz ani człowiek przypadkowy" - zapewnił Raul Castro.

Jako cechy swego następcy, który kończy w piątek 58 lat, wymienił "ideologiczną stabilność, polityczną wrażliwość, zaangażowanie i wierność rewolucji". "W przeciwieństwie do tego, co przydarzyło się w przeszłości w przypadku innych młodych działaczy, tym razem nie popełniliśmy błędu polegającego na przyspieszaniu procesu ich przygotowywania" - stwierdził Castro.

Agencje przypominają w tym kontekście różne przykłady dobrze zapowiadających się kubańskich działaczy politycznych na kierowniczych szczeblach, których kariery załamały się w pewnym momencie z powodu ich "nadmiernych ambicji bądź nagannych zachowań", jak to określano w sferach kierowniczych partii. Padają przy tym takie nazwiska, jak Roberto Robaina lub Carlos Lage, którzy doszli do wysokich stanowisk w aparacie partyjnym.

Canel-Diaz w swym przemówieniu w parlamencie tak ocenił dzisiejszy stan świata: "koniunkturę międzynarodową charakteryzuje wzrastające zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa". W tym kontekście potwierdził, że "polityka zagraniczna Kuby pozostanie niezmieniona", a "nikt nie zdoła osiągnąć celu polegającego na osłabieniu rewolucji kubańskiej", która "nigdy nie ugnie się wobec nacisków i gróźb".

Nowy prezydent Kuby, co podkreślają agencje w swych relacjach, nie wymienił bezpośrednio w tym kontekście Stanów Zjednoczonych, mimo że w stosunkach z wielkim północnym sąsiadem po dyplomatycznej "odwilży" sprzed trzech lat na nowo zapanowało napięcie. (PAP)