Manifestanci zgromadzili się w godzinach rannych przed Uniwersytetem Thammasat, skąd wyruszyli przed kancelarię premiera. W trakcie przemarszu zostali zablokowani przez policję. Według agencji Reutera ośmiu liderów prodemokratycznego marszu oddało się w ręce przedstawicieli sił bezpieczeństwa.

W październiku 2017 roku premier Prayuth podczas wizyty w Waszyngtonie obiecał prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, że w 2018 roku ogłosi powszechne wybory, a rząd będzie realizował plan demokratyzacji kraju. Odpierał wówczas zarzuty, że rządzący krajem od 2014 roku wojskowi opóźniają proces demokratyzacji oraz unikają podania konkretnego terminu wyborów.

Krótko po objęcie władzy w Tajlandii junta, którą kieruje generał Prayuth, obiecała przeprowadzenie wyborów parlamentarnych w 2015 roku, ale kilkukrotnie od tego czasu przesuwała tę datę.

Od bezkrwawego zamachu stanu z maja 2014 roku władzę w Tajlandii sprawuje wojsko i wyznaczony przez nią parlament. Po przejęciu władzy generałowie zaczęli w dużym stopniu ograniczać swobody obywatelskie. Wojskowi twierdzą, że odsunięcie od władzy cywilnego rządu wyłonionego w demokratycznych wyborach było konieczne dla przywrócenia stabilności w kraju. (PAP)

Reklama