Iracka policja użyła pałek, by rozpędzić we wtorek grupę ok. 250 demonstrantów przed główną bramą pola naftowego niedaleko miasta Az-Zubajr koło Basry na południu. Od kilku dni w tym regionie narastają protesty i niepokoje w związku z bezrobociem i korupcją.

Jak poinformowały władze i źródła w sektorze naftowym, protesty nie wpłynęły na wydobycie na polu Zubajr, zarządzanym przez włoski koncern Eni, a także na innych polach naftowych, w tym Rumaila koncernu BP i West Kurna 2, zarządzanym przez Łukoil.

Kilku demonstrantów twierdziło, że zagraniczni robotnicy pozbawili ich pracy w firmach naftowych. W czasie trwających od kilku dni demonstracji śmierć poniosły trzy osoby, w tym jedna na polu West Kurna 2 - pisze Reuters.

"My, mieszkańcy Basry, słyszymy o irackiej ropie naftowej i jej ogromnych dochodach, ale nigdy nie czerpiemy z niej korzyści" - powiedział 24-letni protestujący Esam Dżabbar agencji Reutera. "Obcy mają przyzwoite miejsca pracy na naszych polach naftowych, a my nie mamy pieniędzy, żeby kupić papierosy. To jest złe i trzeba to zatrzymać" - powiedział Dżabbar, który jest bezrobotny.

Irak jest drugim po Arabii Saudyjskiej producentem ropy naftowej wśród państw OPEC. Eksport ropy stanowi 95 proc. dochodów państwa, a wszelkie zakłócenia mogą poważnie zaszkodzić i tak już kulejącej gospodarce w czasie, gdy Irak potrzebuje dziesiątek miliardów dolarów na odbudowę po trzyletniej wojnie z dżihadystycznym Państwem Islamskim - zwraca uwagę agencja Reutera.

Reklama

Przedłużająca się niestabilność na południu kraju może podnieść ceny ropy na świecie. W maju produkcja na polu Zubajr wynosiła 475 tys. baryłek ropy dziennie. W czerwcu br. Irak eksportował średnio 3,5 mln baryłek dziennie ze swoich pól naftowych na południu - poinformował przedstawiciel przemysłu naftowego, potwierdzając, że ostatnie protesty nie przerwały dostaw surowca z tego regionu.

Według aktywistów, na których w poniedziałek powoływała się agencja Associated Press, w następstwie protestów, które miały miejsce w weekend na południu kraju, aresztowano setki osób.

Od kilku dni na południu narastają protesty w związku z bezrobociem, powszechną korupcją i fatalnym poziomem usług komunalnych. Demonstracje rozprzestrzeniły się z Basry, stolicy bogatej w ropę naftową prowincji o tej samej nazwie i bastionu irackich szyitów, do innych położonych na południu miast: Amara, Nasirijja i Nadżaf.

W związku z masowymi protestami rząd Iraku postawił wojsko w stan najwyższej gotowości. Rozkaz o zasięgu ogólnokrajowym został wydany dowództwu wojskowemu w nocy z piątku na sobotę przez premiera Hajdara al-Abadiego, który pełni również funkcję zwierzchnika irackich sił zbrojnych.

"Dostaliśmy rozkaz, żeby nie używać ostrej amunicji, ale otrzymaliśmy także rozkaz, żeby nie dopuścić, by ktokolwiek przeszkodził działaniom na polach naftowych. I podejmiemy konieczne kroki, żeby trzymać protestujących z daleka od pól naftowych" - powiedział policjant, cytowany we wtorek przez Reutera.