Informację o ataku IS na PMF, czyli oddziały szyickie wspierające armię iracką, podała oficjalna agencja IS - Amak. Według tych doniesień, którym towarzyszą liczne zdjęcia, oddział IS uderzył na iracką bazę al-Dżamunah w zachodniej części irackiej prowincji Anbar, a następnie przemieścił się w kierunku granicy z Syrią, gdzie zaatakował z trzech stron znajdującą się tam grupę bojowników PMF. Celem tego ataku nie było zajęcie jakiegoś terytorium, lecz jedynie zadanie przeciwnikowi jak największych strat (tzw. "hit and go"). Amak utrzymuje, że w wyniku tego ataku zginęło 68 bojowników PMF, 7 pojazdów należących do PMF zostało zniszczonych, a 3 zdobyte. Natarcie na bazę al-Dżamunah miało się rozpocząć od samobójczego ataku terrorysty o pseudonimie Abu Hasan Al-Iraqi. Później terroryści mieli zdobyć 6 posterunków irackich, otaczając następnie bazę i zdobywając w niej dużą ilość broni.

Żadne inne źródło nie zweryfikowało prawdziwości tych twierdzeń, a także tego, czy zamieszczone zdjęcia pochodzą z tego ataku. Niemniej na uwagę zasługuje to, że również w poniedziałek PMF oskarżyło USA o pomyłkowe ostrzelanie pozycji jednego z ich oddziałów, Sajed al-Szuhada, za pomocą rakiet HIMARS. W wyniku tego zdarzenia, które podobnie jak domniemany atak IS miało mieć miejsce w zachodniej części irackiej prowincji Anbar, zginąć miało co najmniej 40 bojowników PMF. USA zaprzeczyły tym doniesieniom. Rzecznik sił amerykańskich w Iraku płk Ryan Dillon oświadczył, że USA w tym rejonie i w tym czasie nie prowadziły żadnego ostrzału rakietowego.

Nie wiadomo, czy doniesienia Amak dotyczą tego samego zdarzenia, ale występuje zbieżność czasu i miejsca. PMF zwykle stara się ukrywać straty własne w walce z IS. Natomiast, mimo że PMF jest częścią irackich sił zbrojnych, a USA są sojusznikiem Iraku w wojnie z IS, PMF nie współpracuje z USA i odnosi się z niechęcią do amerykańskiej obecności wojskowej w Iraku. (PAP)