Francja deklaruje, że zanim Brytyjczycy opuszczą Unię Europejską muszą uiścić opłatę, którą wylicza się na 100 mld euro. Jeśli rząd w Londynie nie wywiąże się z tego, to będzie to przeszkoda w nawiązaniu stosunków gospodarczych po Brexicie z UE.

Zobowiązanie Wielkiej Brytanie w stosunku do Unii Europejskiej wciąż istnieje – przekonuje Bruno Le Maire, francuski minister finansów. Przypomniał też, że to rząd Margaret Thatcher wynegocjował brytyjski rabat we wpłatach do wspólnego budżetu Unii. - Chcemy nasze pieniądze z powrotem, bo tak zwykła mówić premier Thatcher – dodał francuski minister. - Kwota wynosi 100 mld euro. Zawsze możemy negocjować nad jej wysokością, ale nie ulega wątpliwości, że Wielka Brytania musi zapłacić, to co jest należne budżetowi UE. Jest to warunek wstępny do podjęcia negocjacji – powiedział Bruno Le Maire.

Jak dotąd największą przeszkodą w rozmowach o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE okazał się tak zwany rachunek za Brexit. Obydwie strony prezentują bardzo odmienne postawy w tej kwestii. Bruksela chce jak najwięcej pieniędzy, a Londyn jak najmniej.

Negocjatorzy nie spodziewali się żadnych poważnych przełomów w pierwszych tygodniach rozmów, ale naciski pojawią się na zaplanowanych sesjach pod koniec sierpnia, we wrześniu i październiku. Na 19-20 października zaplanowany jest szczyt przywódców UE i wtedy chciano by rozpocząć dyskusję na temat przyszłych stosunków handlowych i ewentualnego okresu przejściowego.

Kwestia płatności stawia rząd w Londynie w bardzo trudniej sytuacji. Po utracie większości parlamentarnej po ostatnich wyborach sprawa ta budzi wielką niechęć Teresy May.

Reklama

>>>Czytaj więcej: Prawie 6 mld zł nadwyżki budżetowej. Tak dobrze jeszcze nie było