Przedstawiciele brytyjskiej opozycji skrytykowali w piątek wystąpienie premier Theresy May po nieformalnym szczycie UE w Salzburgu. Uznali, że szefowa rządu udowodniła, że nie jest zdolna do wynegocjowania dobrego porozumienia ws. brexitu ze Wspólnotą.

Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn ocenił, że "strategia negocjacyjna Theresy May była dotychczas katastrofalna". Zaznaczył, że - jego zdaniem - politycy Partii Konserwatywnej "spędzili więcej czasu kłócąc się między sobą niż negocjując z Unią Europejską".

"Od pierwszego dnia wygląda na to, że premier jest niezdolna do uzyskania porozumienia ws. Brexitu, które byłoby korzystne dla Wielkiej Brytanii" - dodał polityk.

Jak zastrzegł, zarówno rząd w Londynie, jak i przedstawiciele UE "muszą skończyć gierki polityczne, bo brak porozumienia (ws. Brexitu) nie jest (akceptowalną) opcją".

Z kolei poseł proeuropejskiej partii Liberalnych Demokratów Tom Brake kpił w oświadczeniu dla mediów, że "po dwóch latach (od referendum) jedyna kwestia, w której parlament i Unia Europejska się zgadzają, to taka, że (prezentowana przez brytyjski rząd - PAP) propozycja z Chequers jest niewykonalna".

Reklama

"Zamiast perorowania przed kamerami May powinna zwołać posiedzenie parlamentu i wytłumaczyć, jak wpędziła nasz kraj w ten straszliwy bałagan, jaki jest jej plan na wyjście z tej sytuacji oraz kiedy możemy odbyć drugie referendum i odejść od brexitu" - tłumaczył.

Podobnie krytyczna była pierwsza minister Szkocji i liderka Szkockiej Partii Narodowej Nicola Sturgeon, która oceniła piątkowe wystąpienie premier May jako "straszne". Ostrzegła, że "jeśli taktyką (May) jest upieranie się przy martwej propozycji z Chequers, a później obwinianie Unii Europejskiej za brak porozumienia, to wyrządzi tym samym olbrzymią szkodę tym, którym rzekomo służy".

"Jedynym względnie wykonalnym sposobem na przeprowadzenie Brexitu jest pozostanie we wspólnym rynku i unii celnej. Jeśli premier nie jest przygotowana do takiej decyzji, to nie powinno dojść do Brexitu, bo brak porozumienia lub umowa bez szczegółów są po prostu nieakceptowalne, w szczególności dla Szkocji, w której nikt nie zagłosował za tym rozwiązaniem" - tłumaczyła.

W referendum w czerwca 2016 roku większość Szkotów - 62 proc. - zagłosowało za pozostaniem w Unii Europejskiej.

Z kolei jeden z przywódców eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej Jacob Rees-Mogg, który konsekwentnie opowiada się za zaostrzeniem tonu rozmów z Brukselą i sprzeciwia się dotychczasowym propozycjom May, ocenił szczyt w Salzburgu jako "niepowodzenie", ale chwalił premier za jej "żelazną determinację".

"Nadeszła pora, aby rząd zaczął przedstawiać plan zakładający powstanie obejmującej całe Zjednoczone Królestwo umowy o wolnym handlu podobnej do tej, którą UE ma z Kanadą. To najbardziej realistyczne podejście i zbliżone do propozycji Unii Europejskiej" - przekonywał.

Rees-Mogg, który jest wymieniany wśród potencjalnych następców May na stanowisku szefa rządu, chwalił jednak premier za to, że "przeciwstawia się unijnym tyranom". Jak zaznaczył, "w następnym kroku powinna (ona) powiedzieć Unii Europejskiej, że albo zapłacimy 40 mld funtów i dostaniemy prawo wolnego handlu albo wracamy do zasad Światowej Organizacji Handlu".

W imieniu przedsiębiorców głos zabrała dyrektor generalna organizacji biznesowej CBI Carolyn Fairbairn, która zaapelowała do polityków po obu stronach negocjacji o zmianę swojego zachowania. Podkreśliła, że "odrzucenie planu z Chequers nie pomaga nikomu".

"Stawka (tych rozmów) nie mogłaby być wyższa: zagrożone są miejsca pracy, płace i poziom jakości życia po obu stronach kanału La Manche" - ostrzegła i podkreśliła, że "pragmatyzm musi stać się ważniejszy od polityki".

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca 2017 roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku.