Zgodnie z zapowiedziami, o północy z czwartku na piątek na wschodzie USA (godz. 6 rano w piątek w Polsce) weszła w życie pierwsza partia ceł na chiński eksport do USA wart 34 mld dolarów rocznie. Taryfy mają być dla Pekinu karą za wymuszanie transferu technologii od zagranicznych firm. Rzecznik chińskiego MSZ Lu Kang oświadczył w piątek na konferencji prasowej w Pekinie, że taryfy odwetowe na produkty sprowadzane do Chin z USA weszły w życie natychmiast po wprowadzeniu ceł amerykańskich.

W ocenie ekspertki wojna handlowa, podobnie jak każda inna, jest złym rozwiązaniem dla gospodarki światowej.

Jak podkreśliła ekonomistka, podstawowym powodem obecnej polityki handlowej USA wobec Chin, prowadzącej do wojny handlowej, jest rosnący deficyt bilansu handlowego USA z Chinami, jak również skuteczna, ale nie zawsze "czysta" gra Państwa Środka, zmierzająca do osiągnięcia pozycji światowego lidera w produkcji opartej na wysokich technologiach.

"Nie tylko brak równowagi w zakresie handlu zagranicznego, ale również deficyt w obrotach kapitałowych stanowią, z perspektywy prezydenta Trumpa, poważne zagrożenie ze strony Chin dla pozycji USA jako światowego mocarstwa gospodarczego" - oceniła Jastrzębska. Jak zaznaczyła, amerykańska ekipa rządząca dystansuje się od liberalnej polityki handlowej, wdrażanej przez Układ Ogólny w Sprawie Taryf Celnych I Handlu (GATT) i jej następczynię - Światową Organizację Handlu (WTO).

Reklama

"W mojej opinii nie zostały jeszcze wyczerpane wszystkie możliwości negocjacyjne dotyczące narzędzi polityki handlowej oraz handlu między USA i Chinami. Negocjacje handlowe, samoograniczenia eksportu i porozumienia branżowe w dwustronnym handlu były i nadal wpisują się w ducha reguł WTO" - podkreśliła.

Jej zdaniem ekspansja handlowa Chin na rynek amerykański, zagrażająca wrażliwym branżom tej gospodarki, mogłaby być ograniczana w toku negocjacji oraz wzajemnych ustępstw. Jej zdaniem również "pozataryfowe narzędzia polityki handlowej, w tym procedury antydumpingowe i antysubwencyjne mogą skutecznie regulować strumienie handlu wzajemnego, aczkolwiek nie są one tak spektakularne i nie przynoszą natychmiastowego skutku, jak to czynią cła".

Jastrzębska podkreśliła, że Polska jako członek UE, nie może prowadzić autonomicznej polityki handlowej - stąd unijne regulacje handlu muszą być obowiązkowo wdrażane w naszym kraju. "W sytuacji gdy konflikt handlowy USA-Chiny zaostrzy się, zarówno USA, jak i Chiny będą czyniły starania, aby nastąpiło przesunięcie handlu na rynki europejskie. Liberalizacja reguł handlowych w stosunkach UE-USA czy UE-Chiny może sprzyjać przesunięciu strumieni handlu" - powiedziała. Wskazała jednak, że w przypadku krajów europejskich, osiągających deficyt handlowy z Chinami oraz Stanami Zjednoczonymi, będzie to niekorzystna sytuacja, prowadząca do pogłębienia tego deficytu.

Chiny, jak zaznaczyła, należy postrzegać jako chłonny rynek m.in. dla produktów rolno-spożywczych, stąd "blokada importu" tej grupy towarowej z USA może wpłynąć na zwiększenie importu z Europy. "Ta polska branża może zatem skorzystać, o ile polskie służby dyplomatyczne i handlowe oraz polskie władze podejmą niezwłocznie stosowne działania. W przypadku innych sektorów, np. przemysłu samochodowego, obecna sytuacja wymaga natychmiastowej reakcji" - powiedziała. W ocenie ekspertki wojna handlowa uderzy bowiem w działające u nas "zakłady Fiat Chrysler i kooperację z koncernami amerykańskimi".

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w czwartek, że cła na kolejne chińskie produkty o wartości 16 mld dolarów rocznie zostaną wprowadzone za dwa tygodnie. Pekin również przygotował drugą listę amerykańskich towarów wartych 16 mld dolarów rocznie, które zamierza oclić w odwecie.

Na ogłoszonych już przez USA listach chińskich towarów do oclenia znajdują się 1102 produkty, warte 50 mld dolarów rocznie. Wprowadzone w piątek taryfy dotyczą 818 kategorii towarów, w tym samochodów, samolotów i robotów przemysłowych.

Według ministerstwa handlu ChRL taryfy uderzą nie tylko w firmy chińskie, ale również zagraniczne, w tym amerykańskie. Resort oblicza, że zagraniczne przedsiębiorstwa odpowiadają za 20 mld dolarów (59 proc.) z 34 mld dolarów eksportu oclonego w piątek, a firmy amerykańskie stanowią znaczną część z tych 59 proc. (PAP)

autor: Magdalena Jarco

edytor: Sonia Sobczyk