Prezydent Władimir Putin poinformował w czwartek podczas dorocznej konferencji prasowej w Moskwie, że w przyszłym roku wydatki Rosji na obronność wyniosą 2,8 bln rubli, czyli równowartość ok. 46 mld dolarów.

Budżet wojskowy

Putin oświadczył także, że Rosja zapewni sobie bezpieczeństwo, bez angażowania się w wyścig zbrojeń i nie rujnując swego budżetu.

Relacje z Polską

Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w czwartek, że wszystko, co działo się na pokładzie polskiego samolotu rządowego Tu-154M zostało zbadane i zauważył, że samolot leciał z Warszawy, a nie z Moskwy. "Szukajcie w takim razie u siebie" - dodał.

Reklama

"Jeśli w samolocie były wybuchy - samolot skąd leciał, z Moskwy? Z Warszawy - to znaczy, tam je położono" - mówił Putin. Dodał następnie: "Szukajcie w takim razie u siebie", po czym zapewnił: "Nie było tam żadnych wybuchów".

"Zbadano, w sposób najdokładniejszy wszystko, co działo się na pokładzie samolotu" - mówił Putin. Oświadczył, że doszło do "nieszczęścia i katastrofy".

"Jeśli jest tragedia, należy odnosić się do tego, jak do tragedii" - mówił rosyjski prezydent. Zapytał następnie: "Czy chcecie dodatkowo utrudnić stosunki polsko-rosyjskie? Po co? By podwyższyć własne notowania?". Oznajmił, że pogorszenie stosunków z Rosją nie jest korzystne dla Polski.

Prezydent Rosji Władimir Putin odpowiadając w czwartek na konferencji prasowej na pytanie o katastrofę smoleńską oznajmił, że w Polsce istnieje "wewnętrzna walka polityczna" i zaapelował o "dorośnięcie" i "przewrócenie karty" w stosunkach rosyjsko-polskich.

"Wydaje mi się, że stosunki rosyjsko-polskie są ważniejsze niż po prostu bieżąca wewnętrzna walka polityczna w Polsce pomiędzy różnymi siłami, które wykorzystują jakiś front antyrosyjski" - powiedział Putin. Dodał: "Przewróćcie w końcu tę kartę, dorośnijcie w końcu, osiągnijcie dojrzałość odpowiadającą wymogom dnia dzisiejszego i interesom narodu polskiego".

Zaapelował o oszacowanie, jakie straty Polska poniosła z powodu sankcji wobec Rosji. "Ile miejsc pracy zostało straconych, jaka mogłaby pojawić się produkcja zorientowana na rynek rosyjski" - oświadczył.

"Nie potrzebujemy niczego od Polski; chcemy rozwijać z Polską stosunki. Mam nadzieję, że to podejście weźmie górę" - podsumował Putin.

Stosunki z USA

Prezydent Władimir Putin ocenił w czwartek, że nawet gdyby prezydent USA Donald Trump chciał poprawy stosunków z Rosją, to "z powodu pewnych ograniczeń" nie jest w stanie tego uczynić. Putin przypomniał, że Trump wcześniej mówił o poprawie relacji z Moskwą.

Pytany o zarzuty pojawiające się w USA pod adresem Trumpa w sprawie kontaktów między jego otoczeniem i przedstawicielami Rosji w czasie kampanii wyborczej, Putin oświadczył, że chodzi o kwestie "wymyślone" przez oponentów Trumpa. Starają się oni podważyć legalność pracy prezydenta USA - dodał.

Prezydent Rosji zauważył, że ogólnoświatową praktyką są np. spotkania z ambasadorami innych państw i zadał pytanie, dlaczego kwestie te nabierają "charakteru szpiegomanii".

Putin zastrzegł, że nie do niego należy ocena działalności Trumpa jako prezydenta USA, ale uznał, że obiektywnie widoczne są "dość poważne osiągnięcia". Wskazał na zachowanie rynków, zauważając, iż inwestorzy ufają działaniom podejmowanym przez Trumpa.

Prezydent Władimir Putin zapewnił na dorocznej konferencji prasowej, że Rosja nie uznaje nuklearnego statusu Pjongjangu. Ocenił, że "to, co dzieje się w Korei Płn. jest przeciwskuteczne". Zaapelował do wszystkich stron kryzysu północnokoreańskiego o spokój.

Prezydent stwierdził również, że USA sprowokowały Koreę Północną do zerwania porozumień w sprawie broni nuklearnej.

Putin podkreślił, że Rosja pragnie konstruktywnej współpracy w ramach międzynarodowego bezpieczeństwa.

Korea Północna

Prezydent Rosji Władimir Putin w czwartek w trakcie dorocznej konferencji w Moskwie, podczas której odpowiadał na pytania dziennikarzy rosyjskich i zagranicznych, podkreślił, że Rosja nie uznaje nuklearnego statusu Pjongjangu oraz zaapelował do stron konfliktu o spokój.

"To, co dzieje się w Korei Płn., jest przeciwskuteczne" - ocenił. Stwierdził również, że USA sprowokowały Koreę Północną do zerwania porozumienia w sprawie broni nuklearnej.

Putin zaznaczył, że pragnie konstruktywnej współpracy w ramach międzynarodowego ładu, podkreślając, że Rosja zapewni sobie bezpieczeństwo bez angażowania się w wyścig zbrojeń i nie rujnując swego budżetu. Poinformował, że w przyszłym roku wydatki Rosji na obronność wyniosą 2,8 bln rubli, czyli równowartość ok. 46 mld dolarów.

Pytany o zarzuty pojawiające się w USA pod adresem prezydenta USA Donalda Trumpa w sprawie kontaktów między jego otoczeniem i przedstawicielami Rosji w czasie kampanii wyborczej, Putin oświadczył, że chodzi o kwestie "wymyślone" przez oponentów Trumpa. Starają się oni podważyć legalność pracy prezydenta USA - dodał. Prezydent Rosji zauważył, że ogólnoświatową praktyką są np. spotkania z ambasadorami innych państw i zadał pytanie, dlaczego kwestie te nabierają "charakteru szpiegomanii".

Ocenił, że nawet gdyby prezydent USA chciał poprawy stosunków z Rosją, to "z powodu pewnych ograniczeń" nie jest w stanie tego uczynić. Putin przypomniał, że Trump wcześniej mówił o poprawie relacji z Moskwą.

Putin zastrzegł, że nie do niego należy ocena działalności Trumpa jako prezydenta USA, ale uznał, że obiektywnie widoczne są "dość poważne osiągnięcia". Wskazał na zachowanie rynków, zauważając, iż inwestorzy ufają działaniom podejmowanym przez Trumpa.

Odpowiadając na pytanie dotyczące konfliktu we wschodniej Ukrainie, Putin zapewnił, że na terytorium Donbasu nie ma rosyjskiej armii. Według niego władze Ukrainy powinny porozumiewać się z separatystami w Donbasie.

Putin oświadczył, że w Donbasie istnieją formacje, które są w stanie odeprzeć, w razie potrzeby, działania zbrojne przeciwko ludziom, którzy tam żyją. Ocenił, że jest to zgodne z interesami mieszkańców Donbasu, gdyż w przeciwnym razie doszłoby - jak to ujął - do "rzezi" ze strony ukraińskich ugrupowań nacjonalistycznych.

Rosyjski prezydent ocenił jako niską skuteczność "formatu mińskiego", czyli porozumień zawartych w stolicy Białorusi, których celem jest uregulowanie konfliktu w Donbasie. Oświadczył, że dzieje się tak przede wszystkim z powodu stanowiska przedstawicieli władz Ukrainy, którym zarzucił niechęć do realizacji porozumień.

Putin zapewnił, że nie oponował nigdy przeciwko udziałowi USA w formacie normandzkim (rozmów w gronie czterech państw: Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy). Ocenił, że Stany Zjednoczone są w istocie "pełnowartościowym uczestnikiem" procesu uregulowania kryzysu, niezależnie od tego, czy są uczestnikami formatu normandzkiego, czy też nie.

Rosyjski prezydent ponownie postawił zarzut, że przyczyną konfliktu w Donbasie był zamach stanu dokonany w Kijowie. Powtórzył też swą opinię, że ze względu na korzenie duchowe i historyczne Rosji i Ukrainy można uznać, iż Rosjanie i Ukraińcy są "u swoich podstaw jednym narodem".

Zapytany o opozycję w Rosji, prezydent Władimir Putin stwierdził, że ludzie tacy jak opozycjonista Aleksiej Nawalny mogą zdestabilizować kraj. Putin porównał Nawalnego do byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, który domaga się ustąpienia prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Podkreślił, że "władza się nikogo nie boi", a Rosjanie nie chcą w kraju radykalizacji.

"Opozycja powinna wyjść do ludzi z jasnym, pozytywnym programem, a nie hasłem +przeciwko wszystkim+" - dodał, odpowiadając na pytanie Kseni Sobczak, dziennikarki i celebrytki, która niedawno zapowiedziała, że będzie kandydować w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Poinformował, że w wyborach prezydenckich w marcu 2018 roku weźmie udział jako kandydat niezależny, ale liczy przy tym na poparcie partii politycznych i obywateli.

>>> Czytaj też: Rosyjski atom w Polsce? Możliwe technologicznie, ale nie politycznie [WYWIAD]