Charge d'affaires ambasady Ukrainy w Moskwie został wezwany w poniedziałek do MSZ Rosji po incydentach w Kijowie, gdzie w niedzielę ukraińscy nacjonaliści obrzucili kamieniami gmachy rosyjskich instytucji.

W komunikacie resortu spraw zagranicznych poinformowano o złożeniu protestu przeciwko "kontynuacji rusofobicznych ataków ukraińskich nacjonalistów, którzy, przy współudziale władz, zaatakowali 17 i 18 lutego Rosyjskie Centrum Nauki i Kultury, przedstawicielstwo Rossotrudniczestwa i biura rosyjskich banków w Kijowie".

MSZ Rosji potępiło "bierność policji, która odgrywała rolę statystów" i "graffiti, które niszczą symbole rosyjskiego państwa". Wyrażono też zaniepokojenie "wzrostem neonazistowskiego nacjonalizmu na Ukrainie, który wyraźnie korzysta z ochrony i wsparcia oficjalnych władz kraju".

W niedzielę członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) podczas marszu poświęconego czwartej rocznicy jednego z najbardziej krwawych dni rewolucji godności, protestów z przełomu 2013 i 2014 roku, obrzucali kamieniami i jajkami oficjalne budynki rosyjskie w Kijowie. Powybijali też szyby w oddziale Sbierbanku, po czym obrzucili kamieniami siedzibę Rossotrudniczestwa i zostawili na niej napis „Śmierć Rosji”.

Już w sobotę doszło do incydentów przed gmachem Rossotrudniczestwa, gdzie według agencji Interfax-Ukraina demonstranci spalili rosyjską flagę.

Reklama

Podczas zamieszek 18 lutego 2014 roku w Kijowie zginęło 20 osób, a rannych zostało 200. Był to jeden z najbardziej krwawych dni rewolucji, w której ogółem życie straciło około 100 ludzi. W wyniku protestów na Majdanie Ukraińcy obalili prezydenta Wiktora Janukowycza. Trzy dni po strzałach w Kijowie zbiegł on z kraju i do dziś ukrywa się w Rosji. Zleceniodawcy i sprawcy zabójstw demonstrantów dotychczas nie zostali ukarani.

Stosunki pomiędzy Kijowem a Moskwą są obecnie najgorsze od lat z powodu aneksji Krymu i konfliktu w Donbasie. Ukraina i państwa zachodnie oskarżają Rosję o wspieranie prorosyjskich rebeliantów, czemu Moskwa kategorycznie zaprzecza.

Konflikt na wschodzie Ukrainy od wybuchu w kwietniu 2014 roku kosztował życie ponad 10 tysięcy ludzi. Rosja zaanektowała w tym samym roku Półwysep Krym, dwa dni po referendum, uważanym za nielegalne przez Kijów i Zachód.

>>> Czytaj też: Sondaż: AfD po raz pierwszy w historii drugą najsilniejszą partią w Niemczech