Władze lokalne hrabstwa Wiltshire, w którym znajduje się Salisbury, gdzie doszło do ataku na byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala, za pomocą funduszy inwestują pieniądze przyszłych emerytów m.in. w rosyjskie obligacje oraz akcje firm z Rosji – wynika z informacji agencji Bloomberg.

Brytyjskie miasto Salisbury, znane ze średniowiecznych uliczek, starej katedry i wycieczek autobusowych do Stonehenge, znalazło się ostatnio w samym centrum międzynarodowej afery szpiegowskiej z udziałem Rosji, którą oskarża się o otrucie byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala oraz jego córki na terytorium Wielkiej Brytanii.

Zanim jednak doszło afery, to właśnie w małym Salisbury już od dawna było widać szczególne związki tego miejsca z Rosją, głównie o charakterze finansowym. Wszystko to pokazuje, że jeśli Wielka Brytania chce w poważny sposób zareagować na działania Rosji i ukarać nowo wybranego prezydenta Putina, którego oskarża o atak na jej terytorium z użyciem środków chemicznych, to czeka ją wielkie wyzwanie.

"Business as usual"

Reklama

Miasto Salisbury jest położone ponad 140 km na południowy-zachód od Londynu i znajduje się w hrabstwie Wiltshire. Pracownicy zatrudniani przez władze lokalne lokują swoje pieniądze w miejscowy fundusz emerytalny, w którym ponad 10 proc. środków jest inwestowanych na rynkach wschodzących za pośrednictwem funduszu Investec Asset Management. Fundusz ten m.in. jest właścicielem rosyjskich obligacji oraz akcji w rosyjskim państwowym banku Sbierbank. Zatem lokalni policjanci, strażacy i nauczyciele oszczędzający na emeryturę nieświadomie budują dobrobyt Rosji Putina, a co więcej, mają w tym swój interes.

„Sytuacje takie dotyczą szerszego pytania o to, co ze swoimi środkami robią fundusze inwestycyjne” – komentuje Richard Connolly, wykładowca z Uniwersytetu w Birmingham, zajmujący się rosyjską ekonomią polityczną. „Jeśli stopa zwrotu jest wysoka, pieniądze znajdą tam swoją drogę. Bardzo trudno rozwiązać ten problem przy pomocy ustaw” – dodaje.

Menedżerowie funduszy emerytalnych mają podstawowy dylemat: podczas gdy stosunki polityczne Rosji z Zachodem w ostatnich latach znacząco się pogorszyły, warunki inwestycji w rosyjskie obligacje i walutę uległy poprawie.

Dwóch menedżerów z Aberdeen Standard Investments, który inwestuje pieniędzmi dla brytyjskich emerytów, przed emisją rosyjskich obligacji stwierdzili, że napięcia dyplomatyczne nie zniechęciły ich do inwestycji w Rosji. „Business as usual” – mówi jeden z nich, Kieran Curtis. Obaj odmówili odpowiedzi na pytanie zadane w ubiegły piątek, czy zarządzane przez nich fundusze kupiły rosyjskie obligacje.

Zajmujący się inwestycjami w rynek długu państw wschodzących Grant Webster z Investec Asset Management uważa, że biorąc pod uwagę rozmiary rosyjskiej gospodarki, inwestycje w nią są nieuniknione. „Rosja jest główną częścią składową różnych benchmarków dla rynków wschodzących i jestem pewien, że większość inwestorów instytucjonalnych jest tego świadoma” – komentuje Webster. Menedżer nie chce zdradzić, jakie konkretne inwestycje wchodzą w skład portfela zarządzanego przez niego funduszu.

Z danych zebranych przez agencję Bloomberg oraz lutowego raportu firmy wynika, że największą inwestycją o stałym dochodzie funduszu Investec były rosyjskie obligacje zapadające w marcu 2033 roku. Z kolei wśród największych inwestycji w akcje, tuż za chińskimi spółkami, znalazły się udziały w rosyjskim Sbierbanku.
W styczniu 2018 roku 10,6 proc. środków funduszu emerytalnego Rady Hrabstwa Wiltshire (w którym znajduje się Salisbury) zostało ulokowanych w rynki wschodzące za pomocą funduszu Investec.

„Nasze działania opierają się na solidnych politykach etyki i zarządzania, co ma wpływ na to, jak i gdzie inwestujemy. Zaczekamy z decyzjami w tym zakresie na działania rządu Wielkiej Brytanii” – czytamy w oświadczeniu nadesłanym przez fundusz emerytalny Rady Hrabstwa Wiltshire.

>>> Czytaj też: Cichocki: Skoro Rosja zaatakowała Wielką Brytanię, to może także Polskę [WYWIAD]