Decyzja o nadaniu ukraińskiej Cerkwii autokefalii to cios dla władz w Moskwie, które tracą jedno z narzędzi oddziaływania na ukraińskie społeczeństwo, i jednocześnie sukces prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki - piszą eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich.

Proces zjednoczeniowy Cerkwi na Ukrainie zdaniem analityków będzie powodował liczne konflikty społeczne, a "Moskwa będzie starała się wykorzystać te napięcia do budowy swojej narracji o Ukrainie jako +państwie upadłym+, które nie jest w stanie zapewnić stabilności na swoim terytorium". Moskwa, jak wskazują eksperci, może starać się prowokować m.in. protesty uliczne, spory o majątek kościelny i obiekty kultu. "Już teraz Moskwa, za pośrednictwem prokremlowskich mediów, dowodzi, iż ukraińska autokefalia ma kontekst polityczny (...)" - wskazują eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia.

Ośrodek zauważa, że część duchownych i wiernych na Ukrainie będzie chciała pozostać w jurysdykcji Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. "Konflikty, związane głównie z prawem użytkowania obiektów sakralnych, będą ostrzejsze tam, gdzie włączać się w nie będą organizacje świeckie o profilu nacjonalistycznym (ukraińskim lub rosyjskim), a także tam, gdzie po stronie owej Cerkwi angażować się będą władze państwowe i/lub samorządowe" - pisze OSW.

Decyzja o nadaniu autokefalii Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej to porażka Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej (RCP), która będzie skutkowała m.in. utratą kontroli nad znaczną częścią ukraińskich parafii (1/3 parafii podległych Moskwie znajduje się na Ukrainie) i dochodami z nich pochodzącymi - ocenia ośrodek. Jednak przede wszystkim, jak wskazano w analizie, najbardziej niekorzystnym skutkiem tej decyzji dla RCP będzie "utrata pozycji największej Cerkwi prawosławnej na świecie i płynącego stąd prestiżu".

"Zdając sobie sprawę z niepowodzenia, oficjalni przedstawiciele rosyjskich władz zachowują powściągliwość" w komentowaniu decyzji synodu w Mińsku o zerwaniu stosunków z Konstantynopolem - wskazują eksperci. Zrywając stosunki z Konstantynopolem, RCP chce "wywrzeć nacisk na patriarchę Konstantynopola, szantażując go możliwością rozłamu w światowym prawosławiu i perspektywą izolacji" - pisze OSW. Moskwa liczy też na wsparcie ze strony innych kanonicznych Cerkwi prawosławnych, jednak zdaniem OSW Rosja nie jest pewna jego uzyskania.

Reklama

Ukraińska autokefalia to sukces będącego jej zwolennikiem prezydenta Petra Poroszenki. Dzięki niej, jak wyjaśnia OSW, poparcie obecnego szefa państwa przed zaplanowanymi na przyszły rok wyborami prezydenckimi może wzrosnąć. Ośrodek przypuszcza, że otoczenie prezydenta będzie naciskać na to, by sobór zjednoczeniowy odbył się jak najszybciej, a tomos został wydany jeszcze przed marcowymi wyborami.

Według analityków na rękę prezydentowi będą też konflikty pojawiające się wokół jednoczenia ukraińskiego prawosławia, gdyż będą one "sprzyjać konsolidacji elektoratu prorosyjskiego, zapewne wokół Jurija Bojki, szefa Bloku Opozycyjnego, zmniejszając poparcie dla innych kandydatów tego obozu". Spotkanie Poroszenki i Bojki w drugiej turze wyborów najprawdopodobniej poskutkowałoby łatwym zwycięstwem urzędującego prezydenta - wskazuje OSW.

Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola potwierdził w ubiegłym tygodniu, że wszczyna procedurę nadania autokefalii Ukraińskiemu Kościołowi Prawosławnemu. Na Ukrainie działają trzy Kościoły prawosławne, ale tylko jeden z nich - podlegający Patriarchatowi Moskiewskiemu - jest kanoniczny i uznawany przez pozostałe Kościoły prawosławne na świecie. Rosyjska Cerkiew Prawosławna kategorycznie sprzeciwia się działaniom podjętym przez patriarchę Bartłomieja w kwestii nadania autokefalii ukraińskiemu prawosławiu.

>>> Czytaj też: Putin: Rosja czuje się pewnie. Nie boimy się konfliktów