"Ponad wszelką wątpliwość, są to nowe oznaki tej antyrosyjskiej kampanii, która niestety przetoczyła się przez Ukrainę i Kijów" - ocenił Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy prezydenta Rosji Władimira Putina podczas konferencji telefonicznej z dziennikarzami.

W środę wieczorem przed budynkiem stacji telewizyjnej Espreso.tv w Kijowie eksplodował zaparkowany tam motocykl. Do wybuchu doszło w momencie, gdy z budynku wychodził deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Ihor Mosijczuk.

Poseł został ranny; przeszedł operację. W czwartek rano lekarze oceniali jego stan jako ciężki. W wyniku eksplozji zmarły dwie osoby - 30-letni mężczyzna o nieustalonej tożsamości i ochroniarz Mosijczuka. Polityk o zamach oskarżył Rosję.

Śledztwo w związku z zamachem wszczęła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy i jest ono prowadzone z paragrafu mówiącego o akcie terrorystycznym.

Reklama

Mosijczuk jest deputowanym populistycznej Partii Radykalnej, która ma 20 posłów w 450-osobowym parlamencie i jest w opozycji do rządzącej ekipy prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. (PAP)