Gospodarka Ukrainy już niedługo może rozwijać się w szybkim tempie. Politycy usilnie próbują podwyższyć niski rating kraju, więc odnawiają drogi, które niszczeją od czasu rozpadu Związku Radzieckiego przed ćwierćwieczem.

Premier Wołodymyr Hrojsman i jego podwładni chcą przyciągnąć wyborców przed wyborami w 2019 roku. By to osiągnąć, kierują bezprecedensowo wysokie fundusze na autostrady, które w najnowszym raporcie na temat globalnej konkurencyjności ocenione zostały najgorzej w Europie. Jak donosi Volodymyr Verbyany w serwisie Bloomberg, w przyszłym roku inwestycje mogą osiągnąć 1,4 proc. PKB. To ponad czterokrotnie więcej, niż kiedy Ukraina wydała podczas przeglądu infrastruktury przed współorganizacją mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012 z Polską.

Choć Wołodymyr Fesenko, stojący na czele Centrum Stosowanych Badań Politycznych Penta w Kijowie, twierdzi, że inicjatywa ta „przypomina PR”, gospodarka również będzie z tego czerpać korzyści. Światowy Instytut McKinsey oszacował w 2016 r., że każdy dolar wydatków na infrastrukturę może podnieść długoterminowy PKB o 20 centów dzięki wzrostowi wydajności.

Ukravtodor, agencja odpowiedzialna za główne drogi krajowe, twierdzi, że 95 proc. infrastruktury było w złym stanie na początku tego roku. A większość prac nadal jest przed Ukrainą: naprawiono tylko około 3 600 kilometrów dróg od 2015 roku, co stanowi 1,3 proc. całości.

Decyzje o odnowie infrastruktury dodają popularności tym, którzy za nimi stoją – na przykład premierowi. Szef agencji ds. dróg krajowych powiedział ostatnio: „Coraz mniej osób nienawidzi Ukravtodora”. Czas pokaże, czy budowanie dróg może przyspieszyć odbudowę Ukrainy z dwu i półrocznego kryzysu. Dane z zeszłego tygodnia pokazały, że wzrost ukraińskiego PKB stracił na wartości przez trzeci kwartał z rzędu.

Reklama

>>> Czytaj też: Ukraina chce stworzyć wschodnioeuropejski hub gazowy