Na fali niechęci do imigracji, kolejne rządy w Danii zaostrzały warunki osiedlania się w tym skandynawskim kraju. Teraz podejście to ulega zmianie.
ikona lupy />
Wykres 1 / Bloomberg

Za zmianę nastawienia odpowiada duńskie ministerstwo finansów, które wskazuje na problem poważnych braków siły roboczej w kraju. I w samym środku emocjonującej debaty na ten temat, przedstawia twarde dane.

Wnioski resortu są całkiem proste: nawet w przypadku, gdy uchodźca pracuje za najniższą możliwą stawkę na cały etat, to i tak jest opłacalne dla państwowej kasy. Zgodnie z wyliczeniami resortu, imigrant zaczyna być opłacalny dla duńskiego fiskusa, gdy zarabia rocznie 200 tys. koron (ok. 114 tys. zł) rocznie. Poziom ten łatwo osiągnąć, gdy dana osoba pracuje 8 godzin dziennie przy minimalnym wynagrodzeniu.

ikona lupy />
Wykres 2 / Bloomberg
Reklama

Na niebiesko zaznaczono indywidualne wkłady do budżetu z 2014 roku, dla dwóch grup imigrantów – po lewej tych z Zachodu (Unia Europejska, Ameryka Północna i Kanada), po prawej zaś tych pochodzących z innych części świata. W wykresu wynika, że imigranci z innych rozwiniętych państw zasilają duński budżet od już momentu, w którym przenoszą się do Danii i rozpoczynają pracę. Sytuacja wygląda inaczej w przypadku imigrantów z innych części świata, w tym objętych konfliktami (uchodźcy).

We wstępnej fazie stanowią oni obciążenie dla budżetu.

Resort finansów poszedł jednak o krok dalej i przeprowadził symulację dla dwóch dodatkowych sytuacji:
- gdy imigranci byliby tak samo zintegrowani z rynkiem pracy jak Duńczycy (kolor czerwony);
- gdy imigranci dysponowaliby takimi samymi kwalifikacjami co Duńczycy (kolor czarny).

Przy uwzględnieniu powyższych zmiennych, wartość wpływów do budżetu ulega radykalnej zmianie.

“Ogólnie rzecz biorąc, imigracja z krajów zachodnich pozytywnie wpływa na budżet, a imigracja z innych państw generuje koszty. Nie oznacza to, że powinniśmy preferować pewne grupy, ale że powinniśmy dążyć do zapewnienia wszystkim imigrantom pracy” – komentuje Krystian Jensen, duński minister finansów.

Według wyliczeń ministerstwa, podnoszenie udziału imigrantów w rynku pracy oraz podnoszenie ich kwalifikacji oznacza wyższe wpływy do duńskiego budżetu. Dania mogłaby w ten sposób uzyskać dodatkowe 20 mld koron rocznie, a to prawie tyle, ile wynoszą potrzeby kredytowe kraju w 2017 roku.

ikona lupy />
Wykres 3 / Bloomberg

Drugi wykres pokazuje, jak imigranci spoza Unii Europejskiej, w zależności od ich narodowości, wpływają na duński budżet. Duński resort finansów zaznacza, że głównym czynnikiem determinującym fakt, czy dana grupa pozytywnie lub negatywnie wpływa na duński budżet, jest czas pobytu w Danii. Im dłużej imigranci przebywają na terenie Danii, tym bardziej z beneficjentów stają się płatnikami netto do budżetu.
Uchodźcy pochłaniają najwięcej z budżetu, gdyż wymagają mieszkania, szkoleń zawodowych oraz kursów językowych. To wyjaśnia, dlaczego Syryjczycy w 2014 roku kosztowali najwięcej jeśli chodzi o wydatki z budżetu.

Trzeci wykres obrazuje proporcję uchodźców, który mają pracę po roku (na niebiesko) lub po dwóch latach (na czerwono) pobytu w Danii. W pierwszym kwartale 2014 roku tylko 6,9 proc. uchodźców, którzy byli w kraju od 12 miesięcy, znalazło pracę. Udział ten rośnie do 14,2 proc. po dwóch latach pobytu.

W opinii duńskiego resortu finansów pokazuje to, że polityki rządu sprawdzają się.

Zmiana podejścia

Od czasu objęcia władzy w czerwcu 2015 roku, premier Danii Lars Lokke Rassmusen i jego mniejszościowy rząd zależą od poparcia antyimigranckiej Duńskiej Partii Ludowej. W obliczu takiej sytuacji rząd zaostrzał politykę azylową i obniżał świadczenia dla imigrantów. W efekcie napływ imigrantów zmalał.

Tymczasem duńska gospodarka stoi w obliczu pełnego zatrudnienia. Rząd stara się znaleźć sposoby, aby zachęcić do przyjazdu osoby wykwalifikowane. “Imigracja może być dobra dla biznesu i budżetu tak długo, jak ludzie chcą pracować. Jeśli imigracja nie uwzględnia wejścia na rynek pracy, wtedy staje się nieopłacalna” – komentuje Krystian Jensen, duński minister finansów.