Wiceszef MSZ uczestniczył we wtorek w Luksemburgu w spotkaniu ze swoimi odpowiednikami z państw unijnych, aby przygotować czwartkowo-piątkowy szczyt UE. Szefowie państw i rządów mają na nim zdecydować m.in. o zacieśnieniu współpracy w obszarze obronności.

"Polska jest gotowa, aby przyłączyć się do najbardziej ambitnych planów w zakresie unijnej polityki obronnej, pod warunkiem wypełnienia warunków politycznych i istotnych warunków dotyczących wsparcia finansowego dla przemysłu obronnego" - powiedział dziennikarzom Szymański.

Jak wyjaśniał, warunki polityczne to właściwe sformułowanie polityki obronnej UE w kontekście współpracy z NATO. Polska od dawna stoi na stanowisku, że wysiłki UE nie mogą dublować działań Sojuszu Północnoatlantyckiego. Innym wymogiem naszego kraju jest właściwe wyważenie definicji zagrożeń, które mają inny charakter na Wschodzie, a inny na Południu Europy. Minister tłumaczył, że aby unijna polityka obronna miała sens, musi dobrze odzwierciedlać oba aspekty wyzwań bezpieczeństwa.

Trzecim warunkiem naszego kraju jest możliwość finansowania ze środków unijnych projektów realizowanych przez nasze firmy zbrojeniowe. Dyplomaci wskazywali wcześniej, że potencjalne otwarcie naszego rynku zbrojeniowego, które wiązałoby się ze wspólnymi unijnymi zakupami, mogłoby się negatywnie odbić na naszych firmach.

Reklama

"Widzimy możliwości, żeby UE odgrywała istotną rolę w zakresie swojej polityki budżetowej, przemysłowej, ale zabiegamy o to, aby polski przemysł obronny miał równy dostęp do unijnego wsparcia" - oświadczył wiceszef MSZ.

Nasz rząd chciałby, aby Europejski Fundusz Obronny, z którego mają być finansowane badania i innowacje w zakresie wyposażenia obronnego i technologii obronnych, a później potencjalnie wspólne zakupy sprzętu zainteresowanych państw członkowskich, służył wszystkim zainteresowanym krajom. "Polska z całą pewnością należy do państw, które chcą nie tylko zachować, ale i rozwinąć przemysł obronny, dlatego staramy się, aby fundusz był poprawnie sformułowany" - zaznaczył minister.

Przedstawiony na początku czerwca przez KE Europejski Fundusz Obronny, który mają poprzeć szefowie państw i rządów, przewiduje 500 mln euro na 2019 i 2020 rok w ramach specjalnego programu dotyczącego obrony i rozwoju przemysłowego, a po 2020 roku 1 mld euro rocznie. Propozycja zakłada, że stanie się on dźwignią dla finansowania krajowego, dzięki czemu ma dać całkowite inwestycje w rozwój zdolności obronnych w wysokości 5 mld euro rocznie po 2020 roku.

Dyplomaci relacjonowali, że na wtorkowym spotkaniu szczególnie mocno za ambitnym podejściem ws. zacieśnienia unijnej współpracy wojskowej opowiadali się przedstawiciele Francji i Niemiec. Dokument, który mają przyjąć na szczycie UE w tym tygodniu szefowie państw i rządów, będzie dotyczył m.in. architektury funduszu obronnego.

"Chcemy mieć jasność, pewność prawną, że fundusz będzie dostępny dla polskiego przemysłu obronnego. To oznacza nie tylko wprowadzenie takich zapisów, które będą premiować współpracę międzynarodową, najlepiej międzyregionalną, ale również otwarcie funduszu na współpracę z przedsiębiorstwami mniejszymi i średnimi" - tłumaczył Szymański.

Podkreślił, że Polska będzie zwracała na to baczną uwagę, bo potencjalnie fundusz może operować bardzo dużymi sumami. Zaznaczył, że rząd nie chciałby, aby fundusz ten prowadził do monopolizacji europejskiego przemysłu zbrojeniowego. Jego zdaniem po spotkaniach przygotowujących szczyt może stwierdzić, że nasze stanowisko jest dobrze rozumiane przez inne państwa, nie tylko te z naszego regionu.

Projekt wniosków na szczyt przewiduje też inaugurację stałej strukturalnej współpracy w ramach wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony (PESCO). Bliższa współpraca obronna ma pokazać, że UE, mimo różnic i kryzysów, dalej pogłębia integrację. Krok, na który zdecydować ma się Wspólnota, jest wymowny zwłaszcza w kontekście Brexitu, bo Wielka Brytania od lat hamowała bliższą współpracę państw członkowskich w dziedzinie obronności.

>>> Czytaj też: Szkoła przetrwania. Finlandia pokazuje światu, jak postawić się Rosji