Według wstępnych założeń zakończone w czwartek rozmowy w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE miały sfinalizować pierwszy etap negocjacji i przygotować uzgodnione stanowiska do akceptacji przywódcom państw członkowskich na szczycie w przyszłym tygodniu.

Pierwszy etap przewidywał zawarcie porozumienia w kwestii praw obywateli UE na Wyspach i brytyjskich w UE, granicy irlandzkiej oraz wzajemnych rozliczeń finansowych. Przyjęcie ustaleń w tych kwestiach przez kraje "27" oznaczałoby zgodę na przejście do kolejnej fazy, czyli rokowań na temat przyszłych stosunków gospodarczych i handlowych.

Mimo zapewnień o chęci zawarcia porozumienia czwartkowe wystąpienia negocjatorów - reprezentującego UE Barniera oraz Wielką Brytanię Davisa - nie pozostawiły jednak wątpliwości co do postępu w rozmowach: stronom udało się uzgodnić jedynie niektóre kwestie związane z prawami obywateli i uregulowaniem granicy irlandzkiej, natomiast negocjacje co do rozliczeń finansowych pozostają w impasie. "To bardzo niepokojąca wiadomość dla tysięcy przedsięwzięć w całej Europie i dla tych, którzy uczestniczą w ich finansowaniu" - powiedział na konferencji Barnier.

Zdaniem Davisa propozycje przedłożone w ciągu kilku ostatnich dni przez stronę brytyjską posuwają naprzód rozstrzygnięcia w sprawach praw obywateli. Wielka Brytania zamierza bowiem stworzyć całkowicie nowy, usprawniony system rejestracji dla obywateli UE pracujących na Wyspach.

Reklama

Komentując te propozycje, Barnier podkreślał, że to tylko część problemów wymagających rozwiązania, że wciąż jeszcze nierozstrzygnięte zostają kwestie przenoszenia uprawnień socjalnych i zależności wobec sądów europejskich. "Musimy zapewnić, że np. obywatel Unii, który pracował w W. Brytanii przez 20 lat, będzie mógł wrócić do swojego kraju ze swoją brytyjską emeryturą i to samo dotyczyć będzie obywatela brytyjskiego pracującego na terenie Unii" - argumentował.

Podczas czwartkowej konferencji Barnier oświadczył, że mimo braku satysfakcjonujących postępów jest przekonany, iż przy odpowiedniej woli politycznej znaczące postępy mogą zostać dokonane w ciągu dwóch miesięcy. Jednakże w związku z brakiem postępów w obecnych negocjacjach nie będzie mógł rekomendować przywódcom państw członkowskich na szczycie w przyszłym tygodniu, by zdecydowali o otwarciu kolejnego etapu rozmów.

Zanim to nastąpi, Barnier spotka się jeszcze z szefami przedstawicielstw państw członkowskich, a w przyszły wtorek z ministrami ds. europejskich, których poinformuje o stanie negocjacji.

W. Brytania zdecydowała o wyjściu z UE w referendum 23 czerwca 2016 r. Rozmowy o warunkach wyjścia rozpoczęły się 29 marca br. Ich przebieg był od samego początku naznaczony brakiem zgody zarówno co do treści, jak i trybu, w jakim mają się odbywać.

W kwietniu br. strona unijna postanowiła, że w pierwszej fazie negocjacji muszą zostać rozwiązane trzy podstawowe kwestie: praw obywateli UE w W. Brytanii po Brexicie i vice versa, wzajemnych rozliczeń finansowych oraz granicy pomiędzy Irlandią i Irlandią Północną. Dopiero po ich rozwiązaniu Komisja Europejska gotowa jest podjąć rozmowy na temat przyszłych stosunków.

Londyn zgodził się na takie warunki, ale wkrótce potem zaczął przekonywać UE do bardziej przekrojowego, tematycznego podejścia w negocjacjach. Brytyjczycy argumentowali, że ściśle formalne potraktowanie kwietniowych zaleceń jest mało praktyczne, bo każda z negocjowanych kwestii prowadzi nieuchronnie do pytań o przyszłe rozwiązania.

Zmianie unijnego nastawienia miały służyć m.in. propozycje dotyczące granicy irlandzkiej w połączeniu z ustaleniami zasad przepływu towarów, czy propozycje premier Wielkiej Brytanii Theresy May dotyczące uzgodnienia dwuletniego okresu przejściowego, który pozwoliłby firmom, administracji i obywatelom dostosować się do nowych regulacji.

Unijni negocjatorzy konsekwentnie odrzucali te pomysły, przypominając warunki ustalone w kwietniu. Czwartkowe wspólne oświadczenie Davisa i Barniera oznacza, że ewentualny koniec pierwszego etapu rozmów zostanie przesunięty na grudzień.

Z Brukseli Grzegorz Paluch

>>> Czytaj także: Powstanie Prokuratura Europejska. Polski w niej nie będzie