KE chce zaproponować, by w przyszłej siedmioletniej perspektywie finansowej UE uczynić praworządność warunkiem dostępu do środków budżetowych, czym ryzykuje starcie z Polską - poinformował w poniedziałek na swej stronie internetowej "Financial Times".

"Komisja Europejska chce w propozycjach dotyczących konstruowania przyszłego budżetu UE po 2020 roku wprowadzić wymaganie, żeby państwa członkowskie miały 'funkcjonujące, niezależne sądownictwo'" - napisano w korespondencji z Brukseli.

"Pomysł został poparty przez komisarzy na spotkaniu w ubiegłym tygodniu i zostanie zaprezentowany jako element planów Brukseli, jak w maju skonstruować kolejny budżet po obecnym, wielkości 1 bln euro" - czytamy w artykule.

Wiążąc praworządność z dostępem do pieniędzy z unijnego budżetu Bruksela ryzykuje starcie z Warszawą, wobec której toczy się "bezprecedensowe postępowanie" z artykułu 7 traktatu UE - zwraca uwagę "FT". Propozycja nie będzie też mile widziana w Budapeszcie.

Komisarz UE ds. sprawiedliwości Vera Jourova została poproszona, żeby do maja wypracować metodę oceny niezależności i sprawności wymiaru sprawiedliwości w poszczególnych krajach UE - pisze brytyjska gazeta. Jourova powiedziała, że jedną z opcji jest "nalegać, że niezależne systemy sprawiedliwości są konieczne dla efektywnej kontroli nad wykorzystaniem funduszy UE".

Reklama

Według komisarza UE ds. budżetu Guenthera Oettingera w KE rozważane są dwa podejścia: uczynić praworządność warunkiem dostępu do zasobów budżetowych lub wprowadzić system motywacyjny, w którym "lepsze przestrzeganie" zasad praworządności może być sposobem dostania większych środków.

Bruksela chce też skłonić beneficjentów netto do przyłączenia się do utworzonego w zeszłym roku Urzędu Prokuratury Europejskiej (EPPO) - dodaje "FT". Polska i Węgry są wśród siedmiu państw, które jak dotąd nie dołączyły do inicjatywy.

Propozycję wprowadzenia "twardszych warunków" dla beneficjentów netto popierają m.in. Niemcy, które same są znaczącym płatnikiem do budżetu UE.

Z kolei Austria i Holandia - również płatnicy netto - bronią się przed zwiększeniem składek do budżetu. UE musi znaleźć sposób, żeby w przyszłym budżecie zapełnić lukę wielkości 12-13 mld euro pozostawioną przez Wielką Brytanię.

KE jest przygotowana na "długą polityczną bitwę" z państwami członkowskimi o długoterminową perspektywę finansową na lata 2021-2027. "Bruksela chce, żeby rządy zwiększyły składki, żeby utrzymać siłę wydatkową Wspólnoty po brexicie i sprostać szeregowi nowych wyzwań związanych z polityką bezpieczeństwa i migracji" - czytamy w artykule.

Jednocześnie komisarz Jourova sprzeciwia się skupieniu całej debaty budżetowej na funduszach spójności. Według cytowanego przez dziennik wysokiego rangą urzędnika UE, KE chce uniknąć propozycji cięć w tej dziedzinie, żeby nie być posądzoną o atak na biedniejszych członków UE.

Polska jest największym odbiorcą funduszy spójności w UE, z których na lata 2014-2020 otrzymała 80 mld euro. Węgry są z kolei największym beneficjentem w relacji do PKB - wynosi ona 3 proc. rocznie.