"Daily Mail" odniósł się do informacji opublikowanych w czwartek przez "Daily Telegraph", według których Soros za pomocą stworzonej przez siebie Open Society Foundation zdecydował się wesprzeć kampanię "Best for Britain"; kampania ta ma doprowadzić do powtórzenia referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. Miliarder miał również podjąć w swoim londyńskim domu sześciu sponsorów rządzącej Partii Konserwatywnej w nadziei, że przekona ich do przekazania darowizny na rzecz jego inicjatywy.

Tabloid ocenił w komentarzu redakcyjnym, że aktywność Sorosa przypomina, że choć UE była "założona w najszlachetniejszym z celów - by szerzyć braterstwo, pokój i dobrobyt wśród narodów, które jeszcze niedawno były w stanie wojny", to "przez dekady (istnienia) zdegenerowała się i przyjęła formę antydemokratycznej, nierozliczającej się przed wyborcami, niewydolnej i protekcjonistycznej biurokracji prowadzonej przez międzynarodowe elity polityczne i finansowe na ich korzyść".

Dziennik podkreślił, że oprócz miliardera w wydanych przez niego kolacjach wzięli udział także: zarabiający 48 mln funtów rocznie prezes firmy reklamowej Martin Sorrell, były dyrektor wykonawczy Goldman Sachs Stephen Peel i były minister w rządzie Partii Pracy Mark Malloch-Brown, który doradzał m.in. w Banku Światowym i ONZ.

"Oni po prostu nic nie rozumieją. Nie rozumieją, że jednym z wielu powodów, dla których tak wiele osób zagłosowało za Brexitem, jest niechęć do tej nowej, aroganckiej klasy elit, która poucza ich, jak mają żyć" - napisał "Daily Mail", krytykując w szczególności Mallocha-Browna, który w radiowym wywiadzie ewentualną zmianę decyzji o Brexicie porównał do zmiany decyzji po wyjeździe na wakacje nad morze, jeśli pogoda na miejscu okaże się niekorzystna.

Reklama

"Prawda, której zatwardziali zwolennicy pozostania w UE nie chcą zrozumieć, jest taka, że podjęta decyzja w referendum (o wyjściu z UE) nie wynikała wyłącznie ani nawet w przeważającym stopniu ze względów ekonomicznych. Nie, w znacznie większym stopniu wynikała ona z głęboko zakorzenionej ludzkiej potrzeby odzyskania tożsamości narodowej i niezależności, odzyskania kontroli nad naszymi granicami, prawodawstwem, pieniędzmi i handlem zagranicznym. Dla uzyskania tej cennej nagrody wielu wyborców gotowych było zaryzykować obniżenie standardu życia, przynajmniej w krótkim okresie" - podkreśliła gazeta.

Redakcja tabloidu zaznaczyła, że pomysł stworzenia kampanii reklamowej, która miałaby doprowadzić do zmiany decyzji o opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię, to "obelga dla brytyjskiej demokracji - równie obraźliwa, co sugerowane próby wpływania przez Rosję na wybory prezydenckie w USA na korzyść Donalda Trumpa".

"Dla Sorosa mamy prostą wiadomość: odczep się od brytyjskiej polityki. Nie chcemy twoich brudnych pieniędzy, przestań wtrącać się w naszą demokrację. (...) Nasi obywatele mają świadomość, że gdybyśmy mieli wycofać się z decyzji (o Brexicie - PAP), to stalibyśmy się pośmiewiskiem świata. (...) To może pasować panu, Goldman Sachs i Sir Martinowi (Sorrellowi), któremu ciężko się żyje za 48 milionów funtów, ale dla patriotycznych Brytyjczyków, którym zależy na ich kraju, nie ma odwrotu (od tej decyzji)" - napisano.

W zamieszczonym na pierwszych stronach gazety artykule poświęconym Sorosowi podkreślono, że miliarder sam pisał kiedyś o sobie, że "ma wyolbrzymione mniemanie o swoim znaczeniu". "Mówiąc szczerze, uważałem siebie za jakiegoś boga. (...) Rzeczywistość zbliżyła się wystarczająco do mojej fantazji, abym mógł przyznać się do tego sekretu" - tłumaczył w opublikowanej w 1987 roku książce "Alchemia Finansów".

"To wyznanie (...) może przynajmniej częściowo tłumaczyć, dlaczego miliarder zdecydował się spędzić ostatnie lata życia na mieszaniu w polityce w niemal każdym zakątku świata" - ocenił "Daily Mail".

Jak dodano, 87-letni Soros wydał ok. 14 mld funtów na "promowanie głównie lewicowych kwestii, próbując zliberalizować przepisy aborcyjne i imigracyjne, zalegalizować narkotyki i nie doprowadzić do wybrania na stanowisko niektórych konserwatywnych polityków, w tym prezydentów USA George'a W. Busha i Donalda Trumpa".

Tabloid pisze też o zaangażowaniu Sorosa w finansowanie stypendiów dla czarnoskórych studentów w RPA od 1979 roku, tj. jeszcze w czasach apartheidu, a także jego wsparcie dla sił demokratycznych w Europie Środkowo-Wschodniej u schyłku komunizmu i w okresie transformacji.

Gazeta zaznaczyła, że działania Sorosa są "pełne sprzeczności", bo jego fundacja jako jeden ze swych celów wskazuje "budowanie żywotnych i tolerancyjnych demokracji, których rządy ponoszą odpowiedzialność i włączają swoich obywateli" w procesy decyzyjne, tymczasem miliarder chce teraz wesprzeć finansowo kampanię przeciwko referendum w sprawie Brexitu, które "było jednym z największych przykładów demokracji (...) w brytyjskiej historii".

>>> Czytaj też: Polski ambasador w Wielkiej Brytanii odpowiada Grossowi w liście do "FT"