Polska przedstawia się jako odnowiciel Europy i kraj, który lepiej rozumie przyczyny kryzysu zaufania społecznego na Zachodzie, ale nie zgadza się na głębszą integrację w UE m.in. dlatego, że cierpi na traumę ofiary - pisze we wtorek "Tagesspiegel".

Premier Mateusz Morawiecki przedstawił w piątek w Berlinie wizję Europy podzielonej na tę starą i skłóconą oraz nową i dynamiczną, choć bez używania pojęć "stary" i "nowy" - napisał w komentarzu publicysta niemieckiego dziennika Gerd Appenzeller.

Autor odnosi się do wykładu wygłoszonego przez Morawieckiego w Fundacji Koerbera, w którym szef polskiego rządu przedstawił swoją propozycję strategii mającej na celu przywrócenie zaufania do projektu europejskiego.

"49-latek przedstawił wizję Polski, która chce napełnić UE nową siłą - co zostało niewypowiedziane - jako duchowy przywódca również państw Grupy Wyszehradzkiej" - napisał autor.

"Jest to w równej mierze chytra, co niebezpieczna strategia, że polskie przywództwo nie tylko w żadnym wypadku nie chce Europy dwóch prędkości, ponieważ odmawia Brukseli funkcji suwerena. Nie, Warszawie nie wystarcza samej uchylić się od ścisłego związku - chce mu, na tyle na ile to możliwe, zapobiec".

Reklama

Według Morawieckiego do utraty zaufania do umowy społecznej obowiązującej w Europie od czasu II wojny światowej, zgodnie z którą każde kolejne pokolenie może mieć lepsze życie od swoich rodziców, doprowadziły niepewność, nierówności, niesprawiedliwości, którym winne są globalizacja i brak ochrony granic zewnętrznych UE - referuje "Tagesspiegel".

Zdaniem polskiego premiera nie sprawdził się ani anglosaski, ani francuski model społeczeństwa, co zrozumiał rządzący w Polsce PiS. W Europie jednak rządzący boją się głosu ludu, zamiast go słuchać, czego przykładem jest Brexit.

"I tu jednak szef polskiego rządu się myli - pisze autor. - Większość za Brexitem powstała również, jeśli nie przede wszystkim, jako protest brytyjskiej klasy niższej i średniej przeciwko dziesiątkom tysięcy polskich pracowników, którzy po wejściu Polski do UE skorzystali z nowej swobody".

Za wieloma stwierdzeniami wygłoszonymi w Berlinie przez Morawieckiego stoi również "polska trauma kraju, który ciągle był rozgrywany przez wielkie potęgi, i z tego względu teraz tym bardziej zdecydowanie bronić będzie przed stu laty odyskanej państwowości, narodu" - twierdzi publicysta.

"Polska postrzega się jako ofiara", a według Morawieckiego dotyczy to również okresu po wejściu do UE, gdy Polska została wyprzedana zachodnim przedsiębiorstwom i wypłaca w dywidendach więcej, niż dostaje z Brukseli. Zdaniem Appenzellera jest to "bardzo zawzięty pogląd".

"Można się teraz domyślać, że aktualna polityka polska nie jest epizodem, ale częścią pewnej systematyki, a więc zupełnie stałym elementem" - konkluduje publicysta "Tagesspiegla".

>>> Polecamy: Niemiecka polityka doszła do pokoleniowej ściany. Kto zastąpi Angelę Merkel i Martina Schulza?