Po powstaniu eurosceptycznego rządu we Włoszech komentatorzy we Francji niepokoją się losem Unii Europejskiej. Przewidują, że przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego całkowicie rozchwieją obecne układy polityczne w UE.

Historyk Jacques Juilliard, długoletni redaktor tygodnika "Le Nouvel Observateur", zauważa na łamach dziennika "Le Figaro", że "oczywiście Włochy nie są pierwszym krajem europejskim, który sprawia sobie czysto populistyczną większość". "Węgry poprzedzały je na tej drodze, a Polska jest niedaleko. Zdarza się to jednak pierwszy raz w kraju Europy Zachodniej, a co więcej jednym z sześciu założycieli Europy".

"Włochy to nie Polska" - powiedział w radiu France Info Etienne Girard z tygodnika "Marianne".

"Rzymski piorun jest tylko potwierdzeniem tego, co przeczuwaliśmy: kondominium prawicowo-lewicowe jest w agonii na całym kontynencie i polityczna przyszłość Europy rozegra się w wyborach do PE między tymi, którzy forsownym marszem pragną zmodernizować system i tymi, którzy starają się go wysadzić w powietrze" – pisze Jean-Jacques Mevel w poniedziałkowym numerze "Le Figaro". I personalizuje tę walkę: "Emmanuel Macron, w koalicji o nieostrych na razie zarysach, przeciw Włochowi Matteo Salviniemu, Węgrowi Viktorowi Orbanowi i Polakowi Jarosławowi Kaczyńskiemu".

Guillaume Tabard w tymże "Le Figaro" uważa, że prezydent Francji musi przed wyborami wzbudzić "nowy entuzjazm dla sprawy europejskiej".

Reklama

"Najbardziej zapalna jest sprawa imigracji" - twierdzi "La Croix" i cytuje urzędnika europejskiego, według którego "nowy włoski rząd zajmuje z jednej strony węgierskie stanowisko odmowy przyjmowania imigrantów, ale z drugiej, za wszelką cenę trzyma się pomysłu ich relokacji (w krajach UE), czego bronią Niemcy w ostrym starciu z Węgrami".

Francois-Guillaume Lorrain z tygodnika "Le Point" dostrzega w obecnych wstrząsach politycznych "niepokojącą analogię" z Wiosną Ludów. "W maju 1848 roku Wiedeń, Praga, Kraków, Budapeszt, Rzym zajęły się ogniem rewindykacji narodowych" – pisze publicysta. Jego zdaniem "od Warszawy do Rzymu odnawia się oś nacjonalistyczna. Znów słychać głos +pokrzywdzonych przez historię+".

Jean-Luc Melenchon, przywódca populistycznego i skrajnie lewicowego stronnictwa Francja Nieujarzmiona "faszystami" nazwał polityków włoskich z Ligi, którzy wraz z Ruchem Pięciu Gwiazd utworzyli rząd we Włoszech. Jednocześnie poparł zarzuty rzymskiej koalicji wobec Brukseli i "za antydemokratyczną" uznał próbę prezydenta Włoch Sergio Mattarelli, by nie dopuścić do powstania rządu tych dwóch partii.

Marine Le Pen, przewodnicząca skrajnie prawicowego ugrupowania Zjednoczenie Narodowe (dawniej Front Narodowy) z zadowoleniem przyjęła powstanie rządu we Włoszech, twierdząc, że władza jest odzwierciedleniem "wyboru narodu przeciw dyktatowi Brukseli".

Komentatorzy zwracają uwagę, że choć skrajna lewica francuska nie wykazuje sympatii dla rządzących w Rzymie, jej analiza sytuacji bardzo bliska jest tej, jaką przeprowadziła skrajna prawica.

"A jeśli Włochy są laboratorium przyszłości Europy" – zastanawia się Jean-Marc Vittori w poniedziałkowym numerze ekonomicznego dziennika "Les Echos". Jego zdaniem "wydarzenia polityczne, które wstrząsnęły ostatnio tymi krajami, ukazują głębokie pęknięcie, jakie nastąpiło i w innych krajach Starego Kontynentu. To pęknięcie oddziela polityków od obywateli".

Zarówno Melenchon, jak i Le Pen podczas kampanii wyborczej używali dokładnie tych samych argumentów przeciw euro i instytucjom europejskim, co Luigi Di Maio z Ruchu Pięciu Gwiazd i Salvini z Ligi. A ich stronnictwa mają w programach wiele punktów wspólnych, takich jak podwyższenie wydatków socjalnych i protekcjonizm – przypomina komentator, przyznając zarazem, że "tradycje i wartości obu ugrupowań są bardzo różne".

Zauważając, że Di Mao ma 32 lata, a Salvini 45, publicysta wskazuje, że nowe pokolenie zmienią krajobraz polityczny Francji, tak samo, jak stało się to we Włoszech. "We Francji również skrajności mogą się zjednoczyć przeciw Europie. Ci, którzy są +za+, muszą działać zanim to się stanie" – dodaje Vittori.

>>> Czytaj też: Merkel wyklucza umorzenie długu Włoch. Stanowczo sprzeciwia się "unii zadłużenia"