Wycofanie mocy węglowych w Stanach Zjednoczonych zgodne z zapisami klimatycznego Porozumienia Paryskiego obniżyłoby wartość firm o 104 mld dolarów, jednak to Porozumienie Paryskie ma być dla Amerykanów tańsze niż większe uzależnienie od węgla – wynika z najnowszego raportu think-tanku Carbon Tracker.

10 miliardów dolarów oszczędności – tyle rocznie mogą zyskać konsumenci na wycofaniu się USA z węgla. Najnowszy raport Carbon Tracker ocenia sytuację ekonomiczą sektora węglowego w Stanach Zjednoczonych, porównując ją z wymogami klimatycznymi, zapisanymi w Porozumieniu Paryskim. Analitycy think-tanku sprawdzili, jak prezydent Donald Trump może się wywiązać z obietnicy powrotu do węgla, który w USA zszedł na dalszy plan po udanej rewolucji łupkowej w tym kraju. Przypomnijmy, że prezydent Trump zapowiedział niedawno, że Stany Zjednoczone mogą się wycofać z klimatycznego Porozumienia Paryskiego, gdzie 195 krajów podpisało się pod postulatem walki z globalnym ociepleniem i wymogiem powstrzymania wzrostu temperatury o więcej niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu do czasu sprzed rewolucji przemysłowej.

Think-tank Carbon Tracker, specjalizujący się w obszarze ekonomii i finansów, wyliczył, że około 2025 r. taniej będzie wybudować nowe instalacje gazowe w USA niż wspierać działanie aż 78 proc. istniejących obecnie instalacji węglowych. Alternatywą stać się mogą instalacje wiatrowe i fotowoltaiczne. Tylko do 2021 roku wycofanie USA z węgla mogłoby pozwolić konsumentom zaoszczędzić 10 miliardów dolarów rocznie i wzmocnić krajową konkurencyjność gospodarki.

- Tani gaz i odnawialne źródła energii już są na rynku i będą w postępujący sposób wpływać na pogarszanie się ekonomiki węgla. Prezydent Trump obiecał ożywić sektor, ale rzeczywistość pokazuje, że to realizacja Porozumienia Paryskiego jest bardziej opłacalna dla konsumentów i wpływa na większą konkurencyjność gospodarki – mówi Matthew Gray, starszy analityk i współautor raportu.

Hurtowi sprzedawcy węgla stracili na rynku niemal połowę wartości w ciągu ostatnich dwóch lat, głównie z sprawą konkurencji ze strony gazu, także łupkowego i odnawialnych źródeł energii (OZE). Jednak dwie trzecie elektrowni węglowych podlega w USA cenom regulowanym pokrywającym ich koszty. To oznacza, że dotąd to raczej konsumenci płacą rachunki za tę sytuację, a nie inwestorzy. Do 2012 roku to właśnie oni będą płacić 10 mld dolarów rocznie, by weprzeć elektrownie węglowe.

Reklama

Autorzy raportu zakładają, że w dłuższej perspektywie elektrownie węglowe będą narażone na rosnące ryzyko interwencji i regulacji, aby ochronić konkurencyjność gospodarki. Opracowanie wskazuje, że inwestorzy tym samym będą narażeni na ryzyko szacowane na 185 miliardów dolarów - czytamy, że to różnica między zawyżoną wartością księgową przedsiębiorstw a ich realną wartości rynkową.

Raport ostrzega jednak również, że wycofanie się z węgla zgodne ze strategią przyjętą w Porozumieniu Paryskim oznaczałoby wcześniejsze zamknięcia amerykańskich elektrowni węglowych i koszty 104 miliardów dolarów do 2035 roku w postaci tzw. aktywów osieroconych. 5 spośród 20 giełdowych spółek węglowych odnotowałoby spadek wartości ich projektów przynajmniej o połowę, jeśli najmniej opłacalne z nich zostaną zamknięte w pierwszej kolejności. Chodzi o Dominion (60 proc.), CMS (59 proc.), NiSource (52 proc.), DTE (51 proc.) i OGE (50 proc.). Duke Energy, największy właściciel elektrowni węglowych, odnotowałby według tych prognoz spadek wartości o 35 proc.

W USA może się więc tym samym powtórzyć scenariusz europejskich przedsiębiorstw. Zdaniem autorów raportu to przypadek podobny do RWE. Ich zdaniem spółka ta straciła 80 proc. swojej wartości rynkowej od 2008 roku „nie rozumiejąc nadchodzących zmian politycznych, technologicznych i biznesowych, przekształcających rynek energii”. Podkreślają także, że amerykański sektor energetyczny jest całkowicie nieprzygotowany na zaprzestanie korzystania z węgla i wynikające z globalnego zobowiązania do powstrzymania wzrostu temperatury o 2 stopnie Celsjusza. Zgodnie z zapowiedziami przedsiębiorców bowiem tylko 10 proc. amerykańskich mocy węglowych zostanie wyłączonych, a 8 z 20 największych spółek węglowych nie zamierza zamykać żadnej ze swoich elektrowni.

Carbon Tracker ocenił na potrzeby raportu wartość wszystkich amerykańskich elektrowni węglowych (około 700 instalacji). Analiza bierze pod uwagę szacowane przyszłe ceny węgla i gazu, ale nie uwzględnia np. takich regulacji jak Clean Power Plan proponowany przez administrację prezydenta Obamy czy pomysłów „podatku węglowego”.

Amerykanie mają też problem ze zbytem swojego węgla np. w krajach Unii Europejskiej. „Czarne złoto” z USA bowiem jest mocno zasiarczone (2,5-3 proc. siarki) i nie spełnia rygorystycznych wymogów norm siarki w UE (to 0,6 proc.). Niedawno polski eksporter węgla, państwowy Węglokoks poinformował o sprowadzeniu próbnej partii węgla (najpierw jeden statek) z USA. Spółka podkreśliła jednak, że amerykańskie paliwo będzie zmieszane z polskim, a taka mieszanka zostanie przeznaczona na eksport.

Czytaj więcej: Pieniądze z eliminacji torebek foliowych pójdą na poprawę jakości powietrza