Zdaniem amerykańskich korespondentów przedstawione w poniedziałek przez prezydenta Andrzeja Dudę projekty ustaw w sprawie sądownictwa w Polsce są "nową ścieżką" uniknięcia eskalacji sporu z Unią Europejską i dowodzą wzrostu jego znaczenia w polskiej polityce.

"Propozycje ustaw pokazują, że pan Duda staje się języczkiem u wagi polskiej polityki, zdolnym przeważyć układ sił pomiędzy rządzącą partią a jej krytykami" - pisze Drew Hinshaw, główny autor korespondencji z Warszawy opublikowanej we wtorek na łamach dziennika "Wall Street Journal".

"Do tej pory - czytamy na łamach tego najpoczytniejszego amerykańskiego dziennika - pan Duda, który podpisał szereg kontrowersyjnych ustaw, był postrzegany jako niekwestionowany sojusznik Prawa i Sprawiedliwości".

"Odmawiając podpisania (ustaw -PAP) swojej partii o reformie sądownictwa i przedstawiając swoje własne projekty, pan Duda stał się kluczowym głosem" - dodaje Hinshaw.

Korespondent WSJ zwraca uwagę, że - jak wykazał sondaż przeprowadzony w ubiegłym tygodniu - prezydent Duda cieszy się poparciem 74 procent Polaków, a jego "najpoważniejsi krytycy znajdują się w szeregach partii Prawo i Sprawiedliwość, której był dawniej członkiem".

Reklama

Zdaniem ekspertów prawnych cytowanych na łamach WSJ, projekty ustaw przedstawione przez prezydenta zmierzają do kompromisowego rozwiązania sporu o kształt polskiego sądownictwa: pozwolą rządzącej partii na natychmiastowe pozbawienie władzy czołowych krytyków, a jednocześnie zmuszą Prawo i Sprawiedliwość do szukania kompromisu z opozycją w mianowaniu nowych sędziów.

Korespondent WSJ sugeruje, że mimo ostrożnego optymizmu, z jakim Bruksela przyjęła propozycje ustaw prezydenta, nie spełniają one oczekiwań przywódców Prawa i Sprawiedliwości.

Podobnego zdania jest warszawski korespondent dziennika "The New York Times" Rick Lyman, który we wtorkowym wydaniu tego dziennika dowodzi, że projekty ustaw prezydenta "zawierają ustalenia, które z pewnością nie spodobają się żadnej ze stron tej gorzkiej debaty".

Lyman zwraca uwagę, że w przypadku przyjęcia propozycji prezydenta konieczna byłaby zmiana polskiej konstytucji. Jednak twierdzi, że “zdaniem analityków jest wątpliwe, aby jakakolwiek partia - włączając w to PiS - była zainteresowana w tym momencie wprowadzeniem poprawek do konstytucji, aby dać prezydentowi RP większą władzę".

Dlatego te projekty ustaw - uważają zgodnie amerykańscy korespondenci - mają nikłe szanse na uzyskanie poparcia w Sejmie. Potwierdzeniem tej prognozy jest przedrukowana przez szereg amerykańskich mediów, w tym przez opiniotwórczy dziennik "The Washington Post", korespondencja Associated Press z Warszawy o wycofaniu się prezydenta Dudy z projektowanych zmian w konstytucji, które nie zyskały poparcia.

"Obawiam się, że z powrotem znajdujemy się w punkcie wyjścia. [...] Propozycje Dudy niczego nie zmieniają, a Prawo i Sprawiedliwość użyje ich do lansowania swoich własnych idei w Sejmie" - argumentuje cytowany w korespondencji "The New York Timesa” prof. Marcin Matczak z wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

WSJ i NYT przedstawiają polskie kontrowersje wokół reform sądownictwa w szerszym, europejskim kontekście jako - jak napisał korespondent NYT - "spór pomiędzy Unią Europejską a bardziej populistycznymi, autorytarnymi rządami na Wschodzie".

Kontrowersje te, wraz ze zbliżającymi się w październiku wyborami w Republice Czeskiej, zdaniem cytowanej na łamach dziennika Heather Grabbe, dyrektor brukselskiego Open Society European Policy Institute, tylko nasilą się w najbliższym okresie. " Wyczuwam, że (Jarosław) Kaczyński idzie na całego, jak kamikadze, i będzie tak robił dalej" - powiedziała NYT Grabbe.

Wszystkie korespondencje amerykańskich mediów omawiające polską debatę o reformie często krytykowanego przez Waszyngton polskiego sądownictwa, mimo szczegółowego przedstawienia regionalnego i europejskiego kontekstu, ani słowem nie wspominają, że równie istotnym motywem reformy sądownictwa w Polsce jest próba zerwania z komunistyczną przeszłością, kiedy sądownictwo było jednym z narzędzi represji prawdziwie autorytarnego państwa.