W opublikowanym w sobotę oświadczeniu tureckie MSZ stwierdziło, że decyzja jest "bardzo niepokojąca".

Amerykański Departament Stanu zakomunikował w piątek, że w maju USA otworzą ambasadę w Jerozolimie i że zbiegnie się to z 70. rocznicą powstania Izraela.

Decyzja prezydenta USA Donalda Trumpa z 6 grudnia o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela, z radością powitana przez władze państwa żydowskiego, wywołała protesty muzułmanów na całym świecie. Izrael uważa Jerozolimę za swą odwieczną i niepodzielną stolicę. Z kolei Palestyńczycy chcą, by we wschodniej części miasta powstała stolica ich niepodległego państwa.

Turcja - sojusznik USA w NATO - jest jednym z największych krytyków decyzji Waszyngtonu o przeniesieniu ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Reklama

W połowie grudnia ub.r. Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło przeważającą większością głosów uchwałę domagającą się anulowania decyzji Trumpa. Stało się tak mimo wcześniejszej zapowiedzi Trumpa, że państwa, które poprą uchwałę, narażą się na utratę pomocy finansowej udzielanej im przez USA. Groźbę tę zlekceważyły również kraje korzystające z istotnego wsparcia Waszyngtonu dla swych sił zbrojnych lub gospodarek, jak Egipt, Jordania i Irak.

Z kolei Organizacja Współpracy Islamskiej, która skupia 57 państw, oświadczyła w grudniu ub.r., że uznanie Jerozolimy przez Waszyngton oznacza "jawną agresję". Na nadzwyczajnym szczycie OWI w Stambule, zwołanym przez prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana właśnie w związku z kwestią Jerozolimy, muzułmańscy przywódcy potępili decyzję Trumpa. Sam Erdogan wezwał wówczas do uznania Jerozolimy za stolicę Palestyny.

Społeczność międzynarodowa nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela, a prawie 90 ambasad mieści się w Tel Awiwie. Izrael kontroluje Jerozolimę od 1967 roku, gdy w trakcie wojny sześciodniowej zajął wschodnią część miasta. W Jerozolimie znajduje się wiele izraelskich budynków rządowych, w tym parlament i Sąd Najwyższy.