"Zatrudnienie tysięcy sędziów i długi, skomplikowany proces prawny to nie rozwiązanie" - napisał w poniedziałek na Twitterze prezydent USA Donald Trump, odnosząc się do kryzysu imigracyjnego w USA. Zdaniem krytyków to apel o łamanie prawa imigrantów do procesu.

Propozycja prezydenta dotyczy deportowania bez procesu sądowego nielegalnych imigrantów przyłapanych podczas próby przekroczenia granicy, a więc stanowi wezwanie do łamania istniejących zasad prawa gwarantujących każdemu oskarżonego proces przed sądem - zarzucają Trumpowi eksperci prawni, Demokraci i organizacje praw człowieka.

"Aby Trump mógł postawić na swoim, Kongres musiałby przyjąć specjalną ustawę. Nawet gdyby Kongres tak uczynił, taka ustawa z pewnością zostałaby podważona w sądach federalnych jako sprzeczna z konstytucją" - powiedział cytowany na łamach dziennika "USA Today" Carl Tobias, konstytucjonalista z Uniwersytetu Richmond w Wirginii.

Zdaniem komentatorów proponowane przez Trumpa deportowanie imigrantów bez procesu sądowego to wyraz zirytowania prezydenta nieskutecznością prób rozwiązania kryzysu imigracyjnego na południowej granicy kraju, spowodowanego paradoksalnie jego własną polityką imigracyjną "zera tolerancji".

W ramach tej polityki, ogłoszonej w kwietniu przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa, każdy imigrant przyłapany podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy jest oskarżony o popełnienie poważnego wykroczenia i w oczekiwaniu na proces przed sędzią imigracyjnym zostaje osadzony w jednym z ośrodków, w których tymczasowo przetrzymywani są cudzoziemcy nielegalnie przebywający w USA. W rezultacie doprowadziło to do przepełnienia tego rodzaju placówek i spowodowało niewydolność amerykańskich sądów imigracyjnych. Obecnie okres oczekiwania na proces sądowy przed sędzią imigracyjnym wynosi przeciętnie ponad 2,5 roku.

Reklama

Aby rozwiązać problem przepełnionych ośrodków dla nielegalnych imigrantów, minister obrony James Mattis zapowiedział w poniedziałek stworzenie dwóch takich ośrodków dla nielegalnych imigrantów i ich rodzin na terenie dwóch baz wojskowych w Teksasie - bazy sił lądowych Fort Bliss pod El Paso oraz bazy lotnictwa Goodfellow w San Angelo.

O wiele poważniejszych kłopotów wizerunkowych przysporzyła administracji Trumpa praktyka oddzielania dzieci nielegalnych imigrantów od rodziców i dorosłych opiekunów.

Do tej pory w wśród ekspertów imigracyjnych nie było tajemnicą, że nieletnie dzieci często były traktowane przez dorosłych imigrantów jako "przepustka" do przekroczenia granicy. Jak powiedział jeden z nich, cytowany przez "Wall Street Journal", były "ich amerykańską wizą".

Takie przeświadczenie kierowało prawdopodobnie matką płaczącej dziewczynki w różowej kurteczce, której fotografia trafiła na okładkę tygodnika "Time" i która w oczach opinii publicznej stała się symbolem "nieludzkiej polityki imigracyjnej administracji Trumpa". Jak jednak ustalili reporterzy agencji Reuters w rozmowie z Denisem Valerą, zamieszkałym w Hondurasie ojcem dziewczynki, nie została ona odłączona od swojej matki, Sandry Sanchez. (Na innym zdjęciu przedstawiającym tę dziewczynkę obok widoczne są nogi jej matki). Matka dziewczynki zostawiła w Hondurasie troje starszych dzieci, jakie ma z Valerą.

Oddzielanie dzieci nielegalnych imigrantów od rodziców, które w zamyśle administracji Trumpa miało zniechęcić osoby rozważające nielegalne przedostanie się do USA, przyniosło skutek odwrotny do zamierzonego, wywołując oburzenie amerykańskiej opinii publicznej. W rezultacie Trump w ubiegłą środę wydał rozporządzenia wykonawcze, w którym nakazał wstrzymanie tej praktyki.

Prezydenckie rozporządzenie złagodziło gniew opinii publicznej, ale nie uspokoiło krytyków Trumpa ani nie zakończyło sporów między agencjami rządu federalnego, ponieważ nie określa sposobu ponownego połączenia 2,5 tys. dzieci oddzielonych od rodziców od wejścia polityki "zera tolerancji" w życie na początku maja. Powodem tych sporów są - zdaniem amerykańskich mediów - różne interpretacje rozporządzania wykonawczego, którego wydania nie poprzedziły konsultacje z odpowiednimi agencjami rządu federalnego.

W rezultacie tych sporów i odmiennych interpretacji funkcjonariusze straży granicznej "czasowo przestali wydawać dorosłych nielegalnych imigrantów prokuratorom federalnym" w celu postawienia ich przed sądem pod zarzutem nielegalnego przekroczenia granicy - poinformował w poniedziałek Kevin McAleenan, komisarz Urzędu Ceł i Ochrony Granic (US CBP).

McAleenan, cytowany w poniedziałek przez internetowe wydanie "New York Timesa", wyjaśnił, że CBP musi wraz z resortem sprawiedliwości wypracować "wspólną politykę pozwalającą na takie osądzenie dorosłych osób, które przeprowadzają dzieci przez nasze granice, łamią nasze prawa i ryzykują swoim życiem (...), aby mogły one być postawione przed sądem bez długiego okresu rozłąki ze swoimi dziećmi".

>>> Czytaj też: Bershidsky: Apple i Google z łatwością obchodzą antymonopolowe przepisy UE [OPINIA]