Trafiły już nie tylko pod strzechy, ale i do dyskontów. Według przepisów, które mają wejść w życie pod koniec wakacji, urządzenia te będą mogli pilotować nawet niepełnoletni.
Wtorek, 7 sierpnia. Serwisy newsowe podają, że dron wleciał na teren Lotniska Chopina w Warszawie. Komenda stołeczna policji wyjaśnia, że poszukuje operatora urządzenia. Ostatecznie okazuje się, że za drona wzięto awionetkę. Ale służby pamiętają niebezpieczny incydent z wakacji 2015 r., kiedy to do lądującego w stolicy samolotu Lufthansy podfrunęło właśnie takie niesforne, zdalnie sterowane urządzenie. Środa, 8 sierpnia. Jeden z poczytnych dzienników publikuje informację o nowym domu prezesa TVP Jacka Kurskiego i jego świeżo poślubionej małżonki. Materiał jest pełen szczegółowych zdjęć posesji, wykonanych właśnie z wykorzystaniem drona.

Z armii pod strzechy

Drony jako technologię przyszłości zaprezentowano po raz pierwszy w USA po II wojnie światowej. Długo nie wyglądały na praktyczny gadżet. Dopiero w drugiej dekadzie XXI w. zaczęto na poważnie myśleć o nich jako towarzyszach codziennego życia cywilów. W latach 2013 i 2018 stały się bohaterami okładek amerykańskiego tygodnika „Time”. Całkiem niedawno przyleciały do Polski. I trafiły na podatny grunt. Od stycznia do sierpnia 2018 r. sprzedano w Polsce około 10–20 tys. bezzałogowych statków powietrznych. Obecnie jest ich w użytkowaniu ponad 100 tys., a już wkrótce będzie dwa razy więcej. Przy czym 80–90 proc. stanowią zabawki, czyli urządzenia o wadze do 600 g. Zaledwie 10 proc. całej puli to drony profesjonalne, które można wykorzystywać w pracy. Zarabia na nich podobno około 500–600 osób, o czym ma świadczyć liczba firm zajmujących się komercyjnym użyciem dronów, szacowana na około 300. Według stanu na 8 sierpnia 2018 r. Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał 7992 świadectwa kwalifikacji dla operatorów takich maszyn. Żeby uzyskać „prawo jazdy” na drona, trzeba zdać egzamin teoretyczny (koszt: 53 zł), poprzedzony 25 godzinami zajęć; egzamin praktyczny (koszt: 105 zł) – 15 godzin lotów, w tym 7 na symulatorze, i zapłacić 200 zł za wydanie orzeczenia lekarskiego. Jednak mające wejść w życie pod koniec sierpnia rozporządzenie ministra infrastruktury rozszerzy jeszcze grono osób mogących używać ich w celach innych niż tylko rekreacyjne.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP
Reklama