73-letni Ron Baron, szef Baron Capital Management, to jeden z największych inwestorów Tesli. Ma w swoich rękach udziały tej spółki warte 325 mln dol. To 1 proc. całej wartości rynkowej Tesli. Miliarder liczy na to, że dzięki akcjom technologicznej spółki zarobi jeszcze większą fortunę. Spodziewa się, ze za 10-20 lat, jego udziały w firmie Elona Muska przyniosą mu zyski rzędu 6-7 mld dol. Zakładając, że akcje Tesli kupowane są po cenie 210 dol., oznacza to, że w ciągu dekady lub dwóch wartość rynkowa koncernu wzrośnie do ok. 640-722 mld dol., a roczny zwrot z inwestycji wyniesie od 15 do 30 proc. Dziś spółka jest warta ok. 32 mld dol.

“To może być jedna z największych firm w USA i na całym świecie” – prognozuje Baron. „Co 3-4 miesiące odwiedzam ich fabryki i upewniam się, że Tesla rozwija się tak, jak chciałbym żeby się rozwijała. Sprawiają, że same te fabryki są swego rodzaju produktem” – dodaje.

>>> Czytaj też: Tesla – największa rewolucja od czasów internetu. Oto sekret sukcesu firmy Elona Muska

Tesla sprzedała niedawno warte 1,4 mld dol. akcje, by zebrać fundusze na ogromną ekspansję swojej marki. Ma to związek z planowanym wprowadzeniem na rynek nowego Modelu 3 i zwiększeniem produkcji do ambitnego poziomu 500 tys. aut w 2018 roku. Zdaniem Barona, była to prawdopodobnie ostatnia sprzedaż akcji przeprowadzana przez Teslę, bowiem spółka nie będzie już musiała szukać pieniędzy na rozwój. Jako przykład inwestycji, które niebawem przyniosą solidny zysk, wymienia m.in. fabrykę baterii i innowacyjną lakiernię, które buduje koncern.

Reklama

„Konkurenci nie są wszędzie. Mogli dogonić Elona Muska 4-5 lat temu, ale nie dościgną do dzisiaj. Zbyt mocno ich wyprzedził” – mówi Baron.

>>> Czytaj też: Niespodziewany twist Tesli. Firma stawia na produkcję baterii