– Otrzymamy pieniądze, bo kupiliśmy samoloty, którymi nie możemy latać. Boeing to rozumie – oświadczył właśnie prezes linii Qatar Airways, Akbar al-Bakir. Z podobnym zapewnieniem niemal równolegle wystąpił minister lotnictwa Indii Ajit Singh. Choć przewoźnicy nie mówią o konkretnych kwotach, odszkodowania mogą sięgać setek milionów dolarów. W przypadku tylko Katarczyków utracone zyski z powodu uziemienia dreamlinerów w okresie od stycznia do kwietnia wyniosły 200 mln dol.
W kolejce po kompensatę ustawiają się także japońscy przewoźnicy: ANA oraz Japan Airlines, którzy z powodu przestoju stracili 110 mln dol. Rozmowy w sprawie odszkodowań prowadzi również polski LOT. Z wcześniejszych szacunków Ministerstwa Skarbu wynika, że miesięczne uziemienie samolotów kosztuje LOT około 10 mln zł. Były minister Mikołaj Budzanowski wspominał więc o odszkodowaniu rzędu kilkudziesięciu milionów dolarów.
Loty 50 dostarczonych dotychczas na świecie dreamlinerów zawieszono na początku roku z powodu dwóch incydentów związanych z przegrzewaniem się akumulatorów litowo-jonowych. Producent sprawdza, jak poważne są to usterki. Wszystkie samoloty tego typu zostały wycofane z eksploatacji i skierowane do serwisów obsługi. Pierwsze dreamlinery już jednak wróciły do właścicieli. Na początku maja Qatar Airways otrzymał z powrotem jednego boeinga 787. W czerwcu do eksploatacji mają też wrócić maszyny japońskie i polskie. Nie oznacza to jednak końca problemów Boeinga. Ciągłe opóźnienia i usterki techniczne produkowanych przez amerykański koncern samolotów są na rękę jego głównemu konkurentowi – Airbusowi. Qatar Airways zamierzają kupić 15 maszyn typu A330s.
Reklama