Eurodolar nie był w stanie domknąć luki, która powstała po weekendowych, gołębich komentarzach Mario Draghiego. Tym samym po nieudanym teście 1,3865, zniżkowało do 1,3810. Dziś wszystkie główne rynki na świecie są pozamykane.

Złoty w końcu zdołał odrobić część strat wobec euro z tego tygodnia. Kur EUR/PLN obecnie notowany jest na 4,18, a USD/PLN na 3,0250.

Rośnie obóz zwolenników rozpoczęcia przez Europejski Bank Centralny skupu aktywów w przypadku nasilenia się zagrożenia deflacją. Bardzo nieoczekiwanie poparcie dla takiego kroku wyrazić miał wczoraj Jens Weidmann stojący na czele Bundesbanku i reprezentujący dotychczas frakcję jastrzębi w Radzie Prezesów. Zmiana zdania przez tak wpływowego decydenta może mieć bardzo daleko idące konsekwencje i przekonać część wahających się bankierów. Kluczem do decyzji europejskich władz monetarnych będzie publikacja szacunków dynamiki inflacji konsumenckiej za kwiecień. Jeśli wskaźnik nie obniży się poniżej 0,5 proc. r/r i nie ustanowi nowych cyklicznych minimów, to newralgiczną rolę odegrają czerwcowe rewizje prognoz makroekonomicznych ECB. Dolarowi sprzyjały dobre dane z filadelfijskiego przemysłu (szczególnie ważna jest poprawa w zakresie oceny zatrudnienia) oraz rynku pracy. Czterotygodniowa średnia liczby nowo zarejestrowanych bezrobotnych osunęła się poziomu ostatni raz notowanego gdy upadał inwestycyjny bank Lehman Brothers. To oczywiście dobre wróżby przed zbliżającą się wielkimi korkami serią publikacji obrazujących kondycje kluczowej sfery gospodarki. Informacje płynące z obu stron Atlantyku, choć trudne do zbagatelizowania, nie zdołały zaktywizować uczestników rynku na ostatniej pełnej, przedświątecznej sesji.