Polska była do tej pory postrzegana jako bezpieczna przystań na rynku obligacji. Inwestorzy cenili naszą stabilność i wzrost gospodarzy, a ryzyko polityczne nie miało większego wpływu na nasz rynek. Teraz jednak może się to zmienić.

Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich jest sygnałem ogromnych przetasowań zachodzących na polskiej scenie politycznej. Może to być preludium do zmiany ekipy rządzącej Polską, którą obywatele wybiorą podczas jesiennych wyborów parlamentarnych.

Po ogłoszeniu przez PKW oficjalnych wyników wyborów prezydenckich w poniedziałek, rentowność polskich 5-letnich obligacji wzrosła najmocniej od dwóch tygodni. Na Andrzeja Dudę głosowało 51,55 proc. Polaków, a na Bronisława Komorowskiego – 48,45 proc. To uderzenie w rządzącą od ośmiu lat Platformę Obywatelską, której udało się przeprowadzić gospodarkę przez globalny kryzys finansowy bez recesji. Polskie obligacje przez długie lata zapewniały inwestorom zyski, w 2015 roku notują jednak czwarte najgorsze wyniki wśród obligacji głównych rynków na świecie – wynika z danych Bloomberga.

ikona lupy />
Andrzej Duda spotkał się z warszawiakami / PAP / Radek Pietruszka
Reklama

Choć Andrzej Duda w roli głowy państwa nie jest w stanie sam dyktować warunków prowadzenia polityki państwa, jego zwycięstwo zwiększa szanse wygrania przez Prawo i Sprawiedliwość jesiennych wyborów parlamentarnych. W czasie kampanii wyborczej Duda złożył Polakom szereg obietnic - zapowiedział m.in. cofnięcie reformy emerytalnej, wsparcie finansowe dla rodzin z dziećmi, zwiększenie kwoty wolnej od podatku i przewalutowanie kredytów frankowych. Ich spełnienie może oznaczać zwiększenie deficytu budżetowego, który w relacji do PKB w ciągu ostatnich pięciu lat został zredukowany o połowę.

- Ryzyko polityczne to kompletnie nowy czynnik na lokalnym rynku obligacji – mówi Olaf Pietrzak, analityk Skarbiec TFI SA. - Inwestorzy na rynku obligacji zawsze preferują stabilność, a wyniki tych wyborów były zaskakujące – dodaje.

Ciemne chmury nad bezpieczną przystanią

Polska od kilku lat była postrzegana na rynkach jako bezpieczne miejsce do lokowania kapitału. Polskie obligacje jako jedyne oferowały inwestorom 15 lat nieprzerwanych zysków – wynika z danych Bloomberga i Europejskiej Federacji Stowarzyszeń Analityków Finansowych (EFFAS).

- Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich ma negatywny wpływ na wycenę polskich obligacji skarbowych i indeksy giełdowe, ale póki co przedwczesne jest stwierdzenie o utracie statusu bezpiecznej przystani – uspokaja Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI.

Agencja Standard & Poor’s zapewniła co prawda, że wynik wyborów w Polsce nie ma bezpośredniego wpływu na rating, jednak zaznaczyła, że „jakakolwiek drastyczna zmiana w polityce dotycząca konsolidacji fiskalnej i całej gospodarki może spowodować rewizję oceny Polski i obniżenie perspektywy ratingu do ‘stabilnej’”.
Długoterminowy rating Polski przyznany przez S&P to w tej chwili „A-„ dla zobowiązań w walutach zagranicznych oraz "A" dla długu w walucie krajowej. Na początku roku agencja podniosła perspektywę oceny wiarygodności Polski ze stabilnej na pozytywną.

"W naszej opinii, wynik wyborów oznacza, że kampania przed wyborami parlamentarnymi, zaplanowanymi na październik, będzie ożywiona. Wynik wyborów może mieć też wpływ na politykę monetarną, gdyż nowy prezydent Duda będzie nominował nowego szefa NBP w 2016 r." – czytamy w raporcie S&P.

- Zagraniczni inwestorzy mają świadomość, że większość programu wyborczego Andrzeja Dudy to typowa wyborcza kiełbasa, która nie będzie realizowana ze względu na koszty. Do tego póki co PiS ma tylko prezydenta, chociaż prawdopodobne, że będzie też po jesiennych wyborach miało premiera. Inwestorzy antycypują to ryzyko, stąd pozbywanie się papierów polskich spółek, ale zwracam uwagę, że wczoraj spadały też inne rynki, a zatem sam wpływ wyboru Dudy trudno oszacować. Na ten moment mamy mały wzrost ryzyka politycznego – mówi Łukasz Rozbicki z MM Prime TFI.

ikona lupy />
EURPLN po wyborach / Bloomberg

Nie tylko wybory ciągną w dół złotego

We wtorek około godziny 12:00 oprocentowanie 5-letnich obligacji złotowych rosło o 1 pkt bazowy i wynosiło 2,52 proc. W poniedziałek podskoczyło aż o 12 pkt bazowych. Złoty osłabił się w tym czasie o 0,8 proc. względem euro do 4,1352. Od 10 maja, kiedy odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich, polska waluta straciła wobec euro już 2,1 proc. To trzeci najgorszy wynik wśród 24 wschodzących rynków monitorowanych przez Bloomberga.

- Reakcja polskich aktywów jest czysto spekulacyjna. Zagraniczne media ekstrapolują zwycięstwo Andrzeja Dudy na zwycięstwo PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych, czego na ten moment nie można stwierdzić, a tym bardziej sondaże nie wskazują, aby PiS mógł rządzić samodzielnie. Skoro zatem nie można określić, jak będzie wyglądać polska polityka gospodarcza po wyborach, tak nie można wysuwać wiarygodnych wniosków względem fundamentów polskiej gospodarki. Z tego względu traktujemy osłabienie złotego, polskich obligacji i akcji jako zdarzenie przejściowe dyktowane przez kapitał spekulacyjny (najmocniej widoczny na złotym). Efekt ten może trwać kilka dni, po czym powinno dojść do jego szybkiego odwrócenia - komentuje Konrad Białas, analityk TMS Brokers.

Osłabienie złotego nie ma jednak związku tylko i wyłącznie z wynikami wyborów prezydenckich. - To co w większym stopniu wpływało ostatnio na złotego to zaskakująco słabe dane GUS nt. sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej za kwiecień, oraz seria słabszych danych z Niemiec. Na rynkach wschodzących odbił się też mocniejszy w ostatnich dniach dolar. Niemniej kluczowe ryzyko w najbliższych tygodniach będzie generować Grecja – scenariuszy jest wiele i każdy prowadzi do negatywnych wniosków – uważa Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.

Zdaniem analityka, nie można liczyć na to, że potencjalne bankructwo Grecji będzie kontrolowane. A to może mocno uderzyć w polską walutę. - Skokowy wzrost awersji do ryzyka w pierwszej połowie czerwca jest realny. Może on doprowadzić do sytuacji w której EUR/PLN naruszy poziom 4,20. Niemniej rząd wspólnie z NBP może złagodzić nadmierne osłabienie złotego przez zapowiedź sprzedaży walut z funduszy unijnych bezpośrednio na rynku walutowym. Grecki chaos zaznaczy się w notowaniach franka, który może skokowo wzrosnąć ponad 4,20. To może zwiększyć temperaturę dyskusji dotyczącej wsparcia frankowych kredytobiorców, gdyż będzie to jeden ze znaczących elementów w kampanii do parlamentu – mówi Rogalski.

Na węgierską modłę

- Z konkretniejszych propozycji niepokojąco brzmią te na modłę węgierską dotyczące sektora bankowego – jego repolonizacji i uporania się z kredytami frankowymi kosztem banków. Dla giełdy istotne będzie doprecyzowanie przede wszystkim tej kwestii – ocenia Łukasz Rozbicki z MM Prime TFI.

Propozycje prezydenta-elekta dotyczące działań wobec sektora bankowego już odbiły się negatywnie na cenach akcji banków i pociągnęły w dół warszawską giełdę. W poniedziałek warszawski parkiet opanowała gwałtowna wyprzedaż akcji spółek z sektora finansowego. Walory banków traciły po kilka procent (akcje BGŻ chwilami nawet 8 proc.). Przecena - choć w mniejszym stopniu - była kontynuowana także we wtorek.

- Wydaje się jednak, że nie można mówić o jakimś poważnym zagrożeniu dla wyceny polskich aktywów, w tym o utracie statusu „bezpiecznej przystani”, przynajmniej dopóki nie pojawi się realna szansa na wprowadzenie rozwiązań negatywnych dla gospodarki. Prezydent nie ma w Polsce mocy ustawodawczej, więc zmiana na tym stanowisku ma tak naprawdę małe znaczenie dla perspektyw polityki gospodarczej. To zmiana ekipy rządzącej jest w tym kontekście kluczowa – mówi Marcin Luziński z Departamentu Analiz Ekonomicznych BZ WBK.

Czytaj więcej: Co się stanie, jeśli Prezydent Duda spełni obietnicę złożoną frankowiczom?

Rynki nie boją się Dudy, tylko nowego parlamentu

- Andrzej Duda nie jest znany wśród inwestorów zagranicznych. Jest związany ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, które zwyczajowo miało gorsze notowania. W efekcie ryzyko polityczne nieco wzrosło, ale rynki nie obawiają się prezydenta Dudy, a nowego składu parlamentu. I nie chodzi tu tylko o to, że może rządzić PIS. Raczej większa jest obawa, że w parlamencie pojawią się zupełnie nowe ugrupowania, jak ruch Pawła Kukiza, czy też stowarzyszenie firmowane m.in. przez Ryszarda Petru. Każda zmiana władzy rodzi niepewność – to normalne i nie szukajmy tu na siłę negatywnych kontekstów – mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

- To koniec długiego okresu panowania Platformy Obywatelskiej w polskiej polityce. Premia za ryzyko związana z inwestowaniem w polskie aktywa prawdopodobnie będzie się zwiększać, odzwierciedlając te zmiany – uważa Tatha Ghose, ekonomista Commerzbank z Londynu.

Z prognoz ekonomistów wynika, że polska gospodarka będzie rosła w 2015 roku w tempie 3,5 proc., a bezrobocie utrzyma się powyżej poziomu 10 proc. Jeśli spełnią się oczekiwania analityków, polski PKB będzie rósł w tym roku najszybciej od czterech lat.

Strach przed zmianą

Zdaniem Doroty Strauch, analityka Raiffeisen Polbank, spadające poparcie dla rządzącej PO może wpłynąć na luzowanie polityki fiskalnej jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, a to stanowić będzie dodatkowy czynnik zwiększający ryzyko polityczne.

Obawy inwestorów wynikają w dużej mierze z niepewności związanej z rozgrywkami na polskiej scenie politycznej. - To strach przed zmianą. Niepewność będzie trwać dopóki wszystkie partie zaangażowane w wybory parlamentarne nie ujawnią swoich programów gospodarczych – uważa Jarosław Janecki, ekonomista Societe Generale.

- Większa niepewność polityczna będzie prawdopodobnie źródłem podwyższonej zmienności na rynkach finansowych i wzrostu premii za ryzyko krajowych aktywów w najbliższych miesiącach. To oznacza potencjał do osłabienia polskiej waluty oraz wzrostu rentowności krajowych obligacji - mówi Marcin Luziński, analityk BZ WBK.