Przemawiając na ceremonii upamiętniającej prezydenta Izraela z lat 2007-2014, nieżyjącego już Szimona Peresa, Netanjahu przypomniał, że ten centrolewicowy polityk stworzył rząd koalicyjny z konserwatystą Icchakiem Szamirem, w ramach którego rotacyjnie sprawowali urząd premiera w latach 1984-1988.

"Gdy zabrakło jednoznacznego zwycięstwa w wyborach do Knesetu, Szimon opowiedział się po stronie jedności narodowej. Wraz z Icchakiem Szamirem zgodzili się współpracować, aby wyprowadzić Izrael na spokojne wody" - powiedział urzędujący szef rządu.

"Także w ostatnich wyborach zabrakło wyraźnego zwycięzcy. Apeluję do ciebie, Benny, podejmijmy współpracę, by po raz kolejny wyprowadzić państwo Izrael na spokojne wody" - dodał.

Wcześniej w czwartek Netanjahu ocenił, że po wtorkowych wyborach do Knesetu nie ma szans na stworzenie prawicowego rządu i w związku z tym wezwał Gantza, by przyłączył się do proponowanej przez niego koalicji jedności.

Reklama

"Musimy sformować rząd szerokiej jedności, choćby dziś. Naród oczekuje od nas obu, byśmy wykazali się odpowiedzialnością i dążyli do współpracy" - mówił, zwracając się bezpośrednio do oponenta. Nie sprecyzował, kto jego zdaniem miałby stać na czele koalicyjnego rządu.

Biuro Gantza zapowiedziało na godz. 13 konferencję prasową z jego udziałem.

W środę szef centrolewicowej koalicji Niebiesko-Biali wyraził nadzieję na "dobry, pożądany rząd jedności", jednocześnie wykluczył jednak udział w koalicji, na czele której - według wersji cytowanej przez dpa - stałby Netanjahu, a według wersji przytaczanej przez agencję Reutera - koalicji, którą kierowałaby jego partia Likud. Jako powód wskazał ciążące nad Netanjahu zarzuty korupcyjne. Szef rządu twierdzi, że jest niewinny.

Nadal trwa liczenie głosów po wyborach do Knesetu i wygląda na to, że żaden z głównych obozów politycznych nie zdobędzie samodzielnej większości i będzie zmuszony do budowania koalicji.

Agencja dpa podaje w czwartek za izraelskim portalem informacyjnym ynet, że po przeliczeniu prawie wszystkich głosów Niebiesko-Biali mogą liczyć na 33 mandaty, a Likud na 31. Z kolei obóz centrolewicowy z Niebiesko-Białymi mógłby liczyć na 57 mandatów, a prawicowo-religijny z Likudem - na 55. Trzecią siłą polityczną będzie Zjednoczona Lista Arabska z 13 mandatami. Kneset liczy 120 miejsc. (PAP)

akl/ ap/