Spirala się nakręca. Trump już ogłosił, że za bezpieczeństwo handlu na oceanach trzeba będzie teraz Stanom Zjednoczonym płacić. Że czasy darmowej ochrony się skończyły - mówi w wywiadzie Jacek Bartosiak, ekspert ds. geostrategii.
Zanim porozmawiamy o przyszłości świata, wyjaśnijmy, na czym polega dziedzina, którą się pan zajmuje. Co to jest ta geopolityka?
To instrument definiujący pewną odwieczną grę o równowagę w stosunkach między państwami, w szczególności mocarstwami. One rywalizują ze sobą, żeby trwać w biegu historii. Ta rywalizacja odbywa się zarówno w wymiarze przemysłowym, jak i militarnym. W centrum stawia się swój interes kosztem czyjegoś innego. Interesy wynikają z pewnych obiektywnych uwarunkowań – w tym od tego, gdzie położone jest państwo, do czego i do kogo ma dostęp, jak można się do niego dostać, jakie miejsce zajmuje w regionie, w świecie, w ramach jego powiązań, tego wszystkiego, co nazywamy przepływami strategicznymi.
Stąd „geopolityka”.
Tak. To instrument wykorzystywany przez ludzi odpowiedzialnych za politykę państw w praktyce. Refleksja geopolityczna służy podejmowaniu realnych decyzji.
Reklama
Czy ten element geograficzny determinuje powodzenie państw?
Nie, ale określa środki, którymi dane kraje dysponują. Tak jak malarz mający farby w trzech kolorach posiada inne możliwości niż malarz, który ma paletę 10 kolorów, tak państwo bez dostępu do mórz i surowców naturalnych znajduje się w innym położeniu niż olbrzymie państwo z dostępem do dwóch oceanów.