W najbliższy piątek wygasają kontrakty na WIG20. Według danych KNF, na koniec poniedziałkowej sesji było 90.141 otwartych pozycji. „Po stronie krótkich pozycji można zauważyć dużą koncentrację – pozycje należące do jednego inwestora (zagranicznej instytucji finansowej) stanowiły 39,53 proc. wszystkich otwartych pozycji” – napisano we wtorkowym komunikacie KNF.

Znowu dużo transakcji

A ryzyko jest – wyjaśnia Komisja. Taka koncentracja „krótkich pozycji” może oznaczać możliwość pojawienia się dużej podaży akcji spółek wchodzących do WIG20 w ostatniej godzinie notowań. Ta ostatnia godzina sesji jest podstawą do wyznaczenia ostatecznego kursu rozliczeniowego kontraktów terminowych.

„Obecnie na polskim rynku giełdowym obserwujemy stosunkowo niską płynność na rynku akcji oraz wysoką, w porównaniu z rynkiem kasowym, wartość obrotów kontraktami terminowymi na WIG20. Ze względu na praktyczny brak krótkiej sprzedaży nie jest możliwy arbitraż polegający na jednoczesnym zajęciu długiej pozycji na kontraktach terminowych na WIG20 i krótkiej pozycji na rynku kasowym” – podkreśla KNF.

Reklama

Giełda co prawda ocenia, że prawdopodobieństwo zagrożenia dla bezpieczeństwa i pewności obrotu jest niskie. Ale ryzyko jest i GPW poinformowała w komunikacie, że „zidentyfikowała możliwe scenariusze wydarzeń na rynku terminowym i na rynku akcji, które mogą pozostawać w związku ze znaczną koncentracją pozycji w kontrakcie na WIG 20”. To nie wszystko – GPW zamierza zastosować środki „łagodzące lub nawet eliminujące” ewentualne ryzyka. I jeśli będzie taka konieczność, to w czwartek w chwili zakończenia sesji – o 16.30 – GPW opublikuje komunikat, jak będzie zarządzać piątkową sesją.

Jednocześnie GPW ocenia prawdopodobieństwo zaistnienia zagrożenia dla bezpieczeństwa i pewności obrotu jako niskie. Tym niemniej, działając z najwyższą starannością w celu zapewnienia ochrony inwestorów, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie jest przygotowana do zastosowania odpowiednich środków, łagodzących lub nawet eliminujących ewentualne, wyżej wymienione ryzyka. Jeśli bieżąca ocena sytuacji wskaże na konieczność wdrożenia odpowiednich środków, w dniu 18 grudnia po godzinie 16:30 GPW opublikuje komunikat techniczny dotyczący sposobu zarządzania sesją giełdową w dniu 19 grudnia.

Kontrakty wpływają na złotego?

A ryzyko wcale nie jest małe i ma wpływ nie tylko na GPW. Artur Pałka z Departamentu Doradztwa i Analiz DM TMS Brokers zwrócił uwagę we wtorkowym komentarzu, że osłabienie złotego do poziomu niewidzianego od lipca 2006 r. nie da się wytłumaczyć np. tylko oczekiwaniami obniżki stóp przez Radę Polityki Pieniężnej. Polska gospodarka ma się całkiem nieźle, a mimo to, rodzima waluta osłabiała się we wtorek w stosunku do euro czy dolara średnio dwa razy bardziej niż np. korona czeska, forint węgierski czy lira turecka.

„Nie widzimy również, obserwowanego zwykle w ostatnich tygodniach grudnia, efektu kantorowego, czyli umacniania złotego pod wpływem wymiany walut przez osoby wracające na święta z pracy zagranicą. Niewykluczone, że oprócz sytuacji z opcjami walutowymi, wpływ na osłabianie złotego ma również gra pod piątkowe rozliczenie kontraktów na WIG20, w które wg KNF mocno zaangażowana jest „duża zagraniczna instytucja finansowa”. Trzeci piątek grudnia to na rynkach tzw. „potrójny dzień czarownic”, gdyż jednocześnie wygasają kontrakty terminowe na główne indeksy giełdowe, opcje na indeksy giełdowe oraz opcje na poszczególne akcje, co zwykle oznacza nieoczekiwane zmiany kursów w ostatnich godzinach sesji” – podkreśla Artur Pałka.

Giełdowe cuda już były

Nadzór i giełda bacznie będą się przyglądać piątkowym notowaniom. Gdyby doszło do zawirowań na GPW, nie byłby to pierwszy taki przypadek w ostatnich tygodniach. Zaledwie miesiąc temu inwestorzy byli świadkami „fixingu cudów”, kiedy to warte 130 mln zł zlecenie kupna akcji wchodzących do WIG20, zrealizowane na sam koniec sesji 12 listopada, podbiło w ciągu tych ostatnich minut indeks polskich blue chipów gwałtownie do góry. W rezultacie WIG20, który tracił 9,1 proc., nagle wzrósł tak, że na zamknięciu strata była o połowę niższa i wynosiła 4,93 proc.

W rezultacie KNF skierowała do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa manipulacji ceną instrumentu finansowego. Nadzorowi naraził się londyński JP Morgan Securities, za którego pośrednictwem zlecenie wpłynęło na GPW.

Jeszcze w marcu tego roku Komisja opublikowała stanowisko, w którym uznała, że coraz powszechniejsze zjawisko transakcji dokonywanych na zamknięciu notowań i
wpływających w istotny sposób na ukształtowanie kursu zamknięcia może godzić w interes pozostałych uczestników obrotu i jego bezpieczeństwo oraz wpływać na poziom zaufania do GPW jako miejsca rzetelnej wyceny. KNF poinformowała, że będzie egzekwować zakaz manipulacji i nie będzie zwracać przy tym uwagi na strategie przyjmowane przez inwestorów.

Listopad przyniósł też cuda na akcjach Lotosu. Pod koniec listopada dziwna rekomendacja UniCredit dla akcji naftowego koncernu, w której docelową cenę obniżono do zera, spowodowała, że KNF rozpoczął postępowanie w tej sprawie. Polska Agencja Prasowa podała, że analityk UniCredit Robert Rethy obniżył cenę docelową akcji Grupy Lotos do 0 zł z 25 zł i podtrzymał rekomendację "sprzedaj". "Widzimy ponad 50-proc. prawdopodobieństwo, że Lotos może nie przetrwać w obecnej strukturze, a w takiej sytuacji posiadacze akcji mogą stracić większość lub całość swoich pieniędzy" - napisano w raporcie UniCredit z 21 listopada.

Od kilku tygodni pojawiają się też wypowiedzi członków rządu sugerujące, że na polski rynek mogą ruszyć spekulanci. Może piątkowy atak chce przypuścić jeden z nich?