Ujemny bilans w wysokości 2,12 miliarda dolarów oznacza, że w trzymiesięcznym okresie rozliczeniowym zakończonym 28 listopada, na jedną akcję Goldmana przypadało prawie 5 dolarów strat. W tym samym okresie w zeszłym roku Goldman Sachs zanotował 3,22 miliarda USD zysku netto.

„Nasze wyniki za czwarty kwartał odzwierciedlają niezwykle trudne warunki operacyjne, włączając w to ostry spadek wartości niemal każdej klasy aktywów.” – stwierdził w oświadczeniu dla mediów prezes Goldmana, Lloyd Blankfein.

Z powodu kiepskiej sytuacji finansowej, Goldman Sachs musiał w tym roku zmienić profil działalności z banku inwestycyjnego na bank uniwersalny i zwrócić się do władz USA o pożyczkę w wysokości 10 miliardów dolarów.

Rządowa pomoc nie przyszła jednak za darmo. Bank musiał się zobowiązać do przeprowadzenia restrukturyzacji, a na pierwszy ogień poszedł top management. Prezes Blankfein i sześciu innych członków ścisłego kierownictwa banku musiało się zgodzić w tym roku na całkowity brak premii.

Reklama

Cięcia płac nie dotknęły jednak tylko menedżerów. Całkowite wydatki na wynagrodzenia w Goldman Sachs spadły w tym roku do 10,9 miliarda USD z rekordowych ubiegłorocznych ponad 20 miliardów dolarów. W związku z tym przeciętna płaca przypadająca na jednego zatrudnionego wyniosła w tym roku 363654 dolary wobec 661490 dolarów w 2007 roku.

„Cała branża jest w trakcie procesu rewaluacji kosztów zatrudnienia.” – komentuje Guy Moszkowski, analityk w Merrill Lynch. „To uzasadnione, biorąc pod uwagę bardzo słabe zyski i perspektywy branży na kolejny rok.”.

Goldman Sachs i Morgan Stanley są jedynymi spośród pięciu największych amerykańskich instytucji finansowych, którym udało się jak na razie przetrwać kryzys. Merrill Lynch został kupiony przez Bank of America, Lehman Brothers zbankrutował, a najmniejszy z piątki – Bear Sterns – został przejęty przez JP Morgan Chase.